Oj dziewczynki, ale sobie używacie

Moja teściowa mieszka 100 km ode mnie. Nie wtrąca się w nic, bo T, sam płaci za wesele. Zresztą jak tam jadę to jeszcze nie usłyszałam złego słowa.
Pyta się tylko co załatwione.
I pomimo tego, że wprowadziłam rewolucję - tj. zamiast akordeonu będzie skrzypek, zamiast serdeczna matko - marzenie Schumana, zamiast jechać limuzyną z drużbami i być wiezionym w autku jedziemy sami bez nikogo, Ciasta dla gości na dowidzenia nie będzie tylko flaszeczka z cukiereczkiem ( a flaszeczki tez miało nie być

), T. nie będzie miał butonierki przy smokingu, a w czasie oczepin nie będzie rzucania welonem i muszką, a i do tego jeszcze mówiłam, że będę miała kalle w bukiecie ( bo tak myslałam

) - a moja przyszła teściowa pokiwała głową i powiedziała oki

Natomiast co do T. i mojej mamy to kłócą się czasami okropnie - ale w takim dobrym "tonie" (Oni mówią jak juz ich słuchać nie mogę, że tylko wymieniają swoje opinie

) - później dochodzą na szczęście do porozumienia. Ogólnie moja mama traktuje T. jak syna i wtrąca się u niego we wszystko, a że T. sobie nie pozwoli to czasami zazgrzyta. ale nigdy się na siebie nie obrażają.
Także mam nadzieję, że będzie dobrą teściową dla T.
