Witajcie

od trzech dni jestem mężatką, jeszcze chciałam coś dopisać w wątku odliczeniowym, ale został zamknięty.
Dlatego zakładam nowy i zapraszam do zaglądania.
Czuję się cudownie po ślubie, weselu i wczoraj jeszcze po sesji plenerowej w Ogrodzieńcu z niezastąpionym fotografem Bartkiem Dziedzicem.
Od niego zdjęcia będziemy mieć dopiero za kilkanaście dni, ale już dostaliśmy co nieco od znajomych.
Dokładniejszy opis dnia ślubu będzie wraz z profesjonalnymi zdjęciami. Na dzień dzisiejszy czuję niedosyt chodzenia w sukni :>
Czułam się w niej świetnie przez cały dzień i noc 30. sierpnia. Długi welon miałam tylko w Kościele, potem został mi tylko krótki.
Na pierwszym tańcu z 2 razy nadepnęłam sobie na suknię

ale zero stresu
Tylko na życzeniach dla rodziców podczas pierwszego toastu trochę mnie wystraszyło publiczne przemawianie z pamięci. Za to w Kościele czytając czytanie z Pieśni nad Pieśniami czułam, że znam je na pamięć (teraz się okazuje, że faktycznie je znam).
Było w sumie ok 170 osób, rewelacyjny zespół muzyczny, masa zabaw, pyszne jedzenie i śliczna sala. Nie wymarzyłabym sobie lepiej

Na zachętę jedno zdjęcie od koleżanki - trzeci małżeński pocałunek - pierwszy był zaraz po przysiędze w Kościele przy ksiedzu (wujku), drugi zaraz po wyjściu z kościoła podczas obsypywania nas płatkami róż, a ten trzeci

Na resztę proszę cierpliwie czekać.
