A ja przeciw sztucznym kwiatom (ale nie wyblakłym albo takim tanim-odpustowym) nic nie mam - uważam, że niektóre są piękne i jeśli z pomysłem dobrane to wyglądają dobrze.
U mnie na pewno nie będzie: ciężkich zasłon i firan, tapety na ścianie, segmentów na całą ścianę, "ciężkich" starodawnych mebli, kiczowatych żyrandoli, ciemnych kolorów na ścianach, ciemnych kafelek w łazience, wanny pełniącej funkcję prysznica, wielu maleńkich pokoików, dużej ilości szaf, landszaftów na ścianach, wszelkiego rodzaju bibelotów zbierających kurz, klasycznych żaluzji, wystawek z kieliszkami i szkłem w szafkach i pstrokatych mebli w salonie.
Generalnie bardzo lubię jasne, czyste, minimailstycznie urządzone wnętrza, które dają wrażenie oddechu i nie przytłaczają.