łoki więc zaczynam
....... poznaliśmy się w 2001 roku Ja wiecznie wolna i wyzwolona KoBietka - mój najdłuższy związek na tamtą chwile to 3 miesiące (i uwieżcie mi to było dla mnie coś

- wyzwanie na całej lini) , a najkrótszy 7 dni ( może wyda Wam się to głupie ale wystarczyło, żeby mnie facet pocałował i jeżeli wtedy nie czułam tej chemiii

to mówiłam aliwederciii

) - każdy ma swoje zboczenia.....
a wiec z Piciem poznałam się banalnie na dyskotece, przez Naszego wspólnego znajomego, a dokładniej jego kuzyna, było zdawkowe "cześć", ale już wtedy poczułam motylki w brzuchu wystarczyło że mi rzucił to swoje ciepłe błękitne spojrzenie (myśle Satra co się pogieło), a pózniej rzuciliśmy sie w wir zabawy

....
troszke się zmeczyłam tym skakaniem, więc postanowiłam sobie stanąć na schodkach i obserwowac jak moi przyjaciele mają o niebo lepszą kondycje ode mnie

, a tu nagle ktoś mnie za obcasy ciągnie (tak jeszce wtedu nosiłam wysokie obcasy

), myślę se co za kretyn chce mnie pozbyć jedynek

, a tu właśnie nikt inny - jak winowajca moich motylków.....
więc sie go pytam grzecznie "A Ty Chłopczyku czego pragniesz"

niby taki
chwyt matendidowy zaprosił mnie na drinka

(chytre ale bez obaw dziewczynki trzymałam fason) rozmowialiśmy tak jakbyśmy sie znali od lat

pózniej jakoś tak mi czas zaczoł szybko lecieć, że nawet się nie spostrzegłam a juz musiałam mykac do domciu....
więc nastapiła wymiana telefonów a następnie ..................

(no nie mogłam sie oprzeć )

.............
następnie dostałam całuska w policzek i to było Nasze pierwsze pożegnanie (jaka byłam wściekła),
pózniej już były tylko kolejne spotkania na neutralnym gruncie - czyli znowu DISCO i wypady na miasto....
ale juz wtedy wiedziałam że mnie dopadła strzała AMORA
dobra dośc tych sentymentów
