Panna Młoda - A. Świeżo upieczona pani magister, od października na stażu. Zakochana po uszy w PMie. Uzależniona od endorfin pochodzących ze wszystkiego co słodkie. Zakręcona w temacie ślubu. Niepoprawna optymistka
Pan Młody - N. nadaje sens życiu Panny Młodej
To tak w wielkim skrócie.
Znamy się już hoho... prawie 8 lat. Kiedy się poznaliśmy oboje byliśmy w związkach. Miałam wtedy 16 lat, a on 17. Dzieciaki byliśmy, co tu dużo mówić. Minęło 8 miesięcy i tak się poskładało, że jesteśmy parą. Czas leci szybko i tak w lipcu tego roku stuknęło nam 7 lat
Pamiętnego dnia 14 lutego roku 2010 wybraliśmy się na weekend do Wisły
Skrycie podejrzewałam, że może teraz mój PM zrobi ten krok i poprosi mnie o rękę... Śliczny hotelik, piękny pokój, w łazience ogromna wanna, kwiaty na powitanie i ...NIC... wieczorem kolacja przy świecach, czerwone wino i .... NIC... po kolacji mieliśmy do dyspozycji dla siebie mini spa - jacuzzi i sauna, tak więc poszliśmy do pokoju się przygotować. W szlafroczkach schodziliśmy do tego naszego spa i już byłam pewna, że z zaręczyn nici bo N. na pewno nie miał przy sobie żadnego pudełeczka z pierścionkiem
po prostu niemiałby go gdzie schować tak, żebym nie zauważyła. Pogodziłam się z tą myślą, w końcu mamy jeszcze dużo czasu, żeby się zaręczać
Widok na dole zapierał dech w piersiach, pełno świec, nastrojowa muzyczka, szampan, tort w kształcie serduszka - żyć nie umierać. Leżymy sobie w tym jacuzzi, a w mojej głowie jedna myśl " ale cudowna chwila, będzie się musiał N. przy oświadczynach nieźle postarać, żeby to przebić..."
Jak już wygrzaliśmy się w tej wodzie, postanowiliśmy trochę ochłonąć, N. otworzył szampana, zjedliśmy ciacho. N. poszedł do toalety i za chwilę słyszę "Zamknij oczy", no to zamykam...a potem "otwórz"....otwieram... i oczom nie wierzę. Mój kochany N. klęczy przede mną, w ręce trzyma otwarte pudełeczko z pierścionkiem i łamiącym się głosem pyta: "Czy wyjdziesz za mnie?"
Potem było mnóstwo moich łez i zalewające serducho szczęście
Tak oto wyglądały nasze zaręczyny
Po powrocie do pokoju czekała nas jeszcze jedna niespodzianka, zaaranżowana przez właściciela obiektu, który jak później się okazało, znał cel naszej wizyty w jego hotelu
Dziesiątki świec, piękna muzyka i rozsypane płatki róż, a myślałam, że już lepiej być nie może
Cudowny weekend zakończyliśmy śniadankiem podanym do łóżka...
Ajć jak miło się to wspomina... dawno nikomu o tym nie opowiadałam...
aż mi się uśmiech ciśnie na usta.
Na koniec jeszcze zdjęcie pierścioneczka
Uploaded with
ImageShack.us