Witam!
Czytając to co napisał MGI1 w zasadzie nie wiem czemu odnoszę wrażenie, że jego wypowiedź jest w opozycji do mojej a tak naprawdę nie. Mi chodziło o trend wśród organizujących oprawę muzyczną. DJ-e którzy mieli do czynienia z muzyką starają się jak najbardziej zbliżyć do klimatów, które może zapewnić tylko kapela.
to może ja to odczytałem niezgodnie z Twoją intencją.
Czyli ten trend dotyczy DJ-ów aby urozmaicać swoje występy bo mieli kiedyś styczność z muzyką i teraz to wykorzystują. A że trudno teraz zorganizować 5-6 osobową kapelę w miejscowości na Mazurach, to robią to co robią.
Tez prawda, ale "to wszystko polega na chciejstwie" jak mówi mój basowy

Stąd młodzi, zdolni uciekają i nie ma tu żadnego zainteresowania kapelami za 5-6 tysięcy zł.
No tu już bym taki pewny nie był, ale skoro tak to nic dziwnego, że ludzie z Mazur ściągają duże składy z innych rejonów Polski

Jeśli mieliby zagrać 2 - 3 razy w roku za 2500 to lepiej sobie darować i samemu pracować zarabiając jakieś pieniądze
Wystarczy poczytać rocznik statystyczny (odnośnie danych demograficznych) żeby stwierdzić, że takie zdanie ma słabe podstawy.
Jednak czy oni pchają się do grania. . . no nazwijmy to po ludzku " chałtury" ? Chyba raczej nie.
No właśnie, to jest kwestia podejścia do tematu. Jeśli się traktuje wesele jak coś czego trzeba się wstydzić, jak "chałturę" to kiepsko. Jeśli jednak jak rzemiosło wymagające doskonałego warsztatu, niosące z sobą "etos" bycia muzykiem, to już jest zupełnie inaczej. I wiem z doświadczenia że może byc tak, iż młody muzyk jest dumny z grania w takim czy innym zespole obsługującym wesela. Oczywiście to musi być odpowiednio wynagradzane.
To, że dobrzy muzycy grają na weselach to tylko świadczy o braku miejsca dla nich w show biznesie na większej scenie. Nie ma u nas rynku zespołów "coverowych".
Tu się z Tobą zgadzam w 100% Tez uważam że to jest wielki problem naszego rynku muzycznego. A właściwie jego braku. O ile rynek usług typu wesela / eventy moim zdaniem jest całkiem prężny, o tyle klubów nie ma albo jeśli są to warunki do grania i stawki są żenujące. Jeśli to się nie zmieni, nie zmieni sie i podejście.
nic nie pisałem o bójkach na weselach także ten argument chyba nie odnosił się do mnie.
No . . to było takie rozwinięcie Twojej myśli z uogólnieniem

Ja może podam ceny jakie panują na prowincji. Zespół (oczywiście grający z podkładów) to wydatek 1200 - 1500 na trzy osoby. I więcej nie zapłacą chyba, że domontujesz do tego perkusistę bo coraz częściej o to pytają. W jaki sposób zarobisz na rampy gdzie reflektor kosztuje 150 zł a trzeba ich z 8 do tego jakiś sterownik, żarówki
Nie nie, nie o takich światełkach mówimy. Porządny zestaw oświetleniowy na małe imprezy to wydatek rzędu 30 000 zł. Wtedy to ma sens, inaczej szkoda zachodu. Oczywiście to moje osobiste zdanie, domyślam się, że posypią się gromy, ja jednak pozostanę przy swoim.
W zasadzie to czemu wesele ma wyglądać jak koncert kapeli popowej? Czy w filharmonii też powinny rozbłysnąć mrugające światła?
Nie musi tak wyglądać. Może, jeśli MP tego oczekuje. Ale nie musi. Natomiast możliwości wykorzystania oświetlenia są tak ogromne, że aż trudno sobie wyobrazić jak co może wyglądać wesele.
Czy powinny rozchodzić się dymy na koncercie muzyki barokowej.
Nie wiem, to zależy od reżysera koncertu, ale też nie zdarzyło mi się grać muzyki barokowej do oczepin, więc . . .
Wesele to tradycja a nie show.
Wesele to to, czego sobie zażyczy MP. Jeśli sobie zażyczy show to będzie show, jeśli góralskiej biesiady, to będzie biesiada, jak muzyki barokowej to sobie wynajmie kwartet smyczkowy w strojach z epoki i będzie barok. Nie generalizujmy. Zamykanie się w stereotypach do niczego sensownego nie prowadzi. A stereotyp wesela z akordeonem i bębnem między stołami wcale nie musi być uniwersalny. I nie jest.
Jeżeli pojedziecie do Grecji na wesele chcielibyście słuchać jazzowej kapeli z Aten czy lokalnych muzykantów grających z dziada pradziada folkową muzę. Najlepiej pewnie aby byli i ci i ci drudzy no ale ich może stać na to, nas nie.
Nie ma żadnego powodu, żeby zespół zaczął wesele jazzowym setem a potem w regionalnych strojach zagrał np. set podhalański czy łowicki, czy jakikolwiek inny, może mazurski

Bo to polega na czym ? Tak ! Na "chciejstwie" !
Drogi MGI1, bardzo mnie cieszy, że w twoich rejonach zainteresowanie dużymi składami wzrasta. Być może dojdzie to i na prowincję. Mam taką nadzieję.
Mam dla Ciebie dobrą nowinę: To na "prowincji" jest od dawna, tylko prowincjonalni muzycy nie zauważyli tego faktu. Zespoły z "metropolii" grają więcej na "prowincji" niż w tychże metropoliach a wspaniałe MP z prowincji, osłuchane, niebanalne, z pomysłami na własne wesele, płacą często ciężkie pieniądze za sprowadzenie zespołu z drugiego końca Polski bo u nich takiego nie ma.
Po mizernych latach może wreszcie coś się ruszy. W muzie powtarza się moda co ileś lat i teraz chyba przychodzi czas na większe składy. Życzę tego wszystkim Nowożeńcom, muzykom i gościom.
Pozdrawiam serdecznie!
Aziard
Wybacz ale ja ciągle nie widzę tej mizerii.
Ojoj, się rozpisałem. Ale dyskusja jak dla mnie ciekawa jest niezmiernie. Bardzo proszę tylko nie traktować moich wypowiedzi jako osobistych przytyków, ot, punkt widzenia z którym przecież nie trzeba sie zgadzać