Witam nowe osóbki na moim odliczaniu

Ten dom weselny jest na oś. Lotnisko za kluczewem, sala bardzo rozchwytywana, na 2 lata wczesniej jest juz tam bardzo malo wolnych termonów, my się ledwo wcisnęlismy

Zdjęcia sukienke wrzucę jak tylko się nauczę

pokombinuje, popróbuję i wrzuce

A co do naszego poznania, to był to piękny, słoneczny dzien

(nie jestem za dobra w takich opowiesciach) Razem z koleżanką wracałyśmy do domu na weekend (miał to być dłuższy weekend bo w czwartek był 11 listopada) i umówiłysmy sie ze wrocimy od razu z zajec, wiec jak nigdy poszlam na zajecia z ogromna torba podrózna. Nameczyłam się z nia cały dzien, ale tylko w ten sposob moglysmy zdarzyc na wczesniejszy pociag. Z koleżanką tą znałyśmy się od liceum, co prawda nie chodzilysmy razem do klasy, ale i tak dosc dobrze sie znalysmy. W pociagu okazało się że jest okropny tlum (no tak, dlugi weekend-pomyslałam) stanelysmy wiec gdzies w przejsciu przy drzwiach i stwierdzilysmy ze jakos te 45 minut podrózy przetrwamy na stojaco w scisku. A tu nagle slyszymy zziajany, "o czesc dziewczyny, jak milo zobaczyc jakies znajome twarze w tym ogromnym scisku". Jak się okazało byli to nasi znajomi z liceum, którzy akurat tak sie zlozylo wracali na weekend do domu tym samym pociegiem. "Tu się chyba wszyscy znają" stwierdzil kumpel (jeden z dwóch z mojej bylej klasy, trzeci tez z tego liceum, ale innej klasy) Ale patrze że jest z nimi jeszcze jakis jeden chłopak, którego nawet nie kojarze. I wtedy on się odzywa, nie pamietam jakimi dokładnie słowami, ale powiedział że on nas nie zna, przedstawił się mi i Karolinie, ale w sumie do konca tej jakze krótkiej (choc zawsze dłuzyla mi sie w nieskonczonosc) podrózy Paweł rozmawiał przede wszystkim ze mna. Jak mi potem opowiadał, troche go kokietowałam, ale zgrywałam dosc mocno niedostepna i to go bardzo zaintrygowało. Juz na dworcu w stargardzie, kiedy przyszło nam sie rozstac, zostalysmy we dwie zaproszone na impreze ktora tego dnia miała się odbyc w stargardzie (powiedziałam ze moze wpadne, choc wiedziałam ze nie dam rady bo przyjechała do mnie rodzinka). Na co Paweł stwierdził ze jesli nie uda mi sie dzis przyjsc to zrobia jakas imprezke na stancji w szczecinie i mnie zaprosza, wiec wymienilismy sie numerami telefonów i rozeszlismy sie kazde w swoja strone. Wieczór pomimo tego ze spedziłam w gronie rodziny był troche smutny bo cały czas sie zastanawiałam jak oni (a szczegolnie on) bawia sie na imprezce. Ale weekend szybko minal, zaczął się nowy tydzien a ja z utesknieniem czekałam na jakiegos smsa lub telefon od Pawła.
Mam nadzieje że da sie to jakos czytac
