No Maju, ten to był raczej z rodzaju: koszmar
Tradycyjnie już wieczorem miałam małą jazdę z moim małym Stękałam, jęczałam, przekładałam się we wszystkich mozliwych pozycjach, w końcu nie wiem o której zasnęłam.
Mój stres rozprężył się chyba we śnie. Koło 3 obudziłam się zlana potem.
Śniło mi się, po raz pierwszy, poród... Nic nie bolało, wszystko szło pięknie, widać już było główkę a tu lipa, parcia nie ma, jedziemy ścinać, ja w histerię, M. w panice.
Lekarz leci za mną, położna biegnie i ... koniec, obudziłam się.