Też myślałam, żeby właśnie po kościele jechać, ale tylko z wtedy już mężem. Nawet świadkowie w aucie by zostali. A później w auto i na wesele.
Myślałam, żeby przed kościołem jechać (bardziej po drodze, a później będziemy musieli się wracać), ale boje się, że będę zbyt wzruszona i popłakana w kościele.
No i podziękowania na weselu nie będzie właśnie z racji fizycznego braku "wszystkich" rodziców.