A mi najzwyczajniej jest przykro, bo teraz podzielimy się na dwa obozy. Lepszych- którzy byli na zjeździe i gorszych- którzy na nim nie byli.
Zaznaczam, że ja bardzo chciałam pojechać, ale moje dzieciątko jest ważniejsze, zwłaszcza, że ostatnie dni napędziły mi nie lada stracha..., a teraz leżę.
Niemniej bardzo się cieszę, że wyjazd się udał i wierzę, że ktoś się ulituje nad nieobecnymi i choć okruchy relacji zamieści... okraszone kilkoma zdjęciami.