Chociaż humorek dzisiaj taki nie teges, to postaram się jednak jakoś opisać tą naszą pierwszą randkę.
20 listopada czyli w poniedziałek spotkaliśmy się na uczelni. To była jakaś przerwa. Dostałam od Marcinka malutką figurkę pieska na urodziny, bo wyczytał na fotce, że chciałabym mieć psa (maltańczyka albo yorka). Posiedzieliśmy troszkę, pogadaliśmy. Marcin tak co jakiś czas się do mnie przybliżał jakby chciał mnie pocałować. I tak sie przybliżał i oddalał, przybliżał i oddalał. I tak w kółko. Ale do niczego nie doszło

Następnego dnia ja miałam fitness. Zawsze jak ja kończyłam ten fitness, to Marcin zaraz po mnie miał karate. Tego dnia umówiliśmy się na tą naszą randkę

On akurat nie miał karate, więc sie umówiliśmy zaraz po moim treningu.
Tego dnia była okropna pogoda, deszcz padał, a ja jak zwykle bez parasola ( teraz już noszę zawsze w torebce). Na szczęście Marcin przyszedł po mnie z parasolem. Poszliśmy do takiego małego pubu. ja dostałam drinka, Marcin piwko i tak sobie gadaliśmy.
Siedzieliśmy tam trochę czasu ciągle wpatrując sie sobie w oczy

fajowe to było
Rzeczą, którą najbardziej pamiętam z tego wieczoru, i która sprawiła że postanowiłam się z Marcinem związać była taka oto jego wypowiedź:
Zapytałam sie czy chodzi do kościoła

no cóż jakbyście nie zauważyły, to zawsze wyskoczę z jakimś dziwnym tekstem (np. poświeć komórką bo nie widzę pierścionka) - cała ja

Marcin spojrzał na mnie jak na głupka, i z małym zawahaniem odpowiedział, że tak. No i w tym momencie zrozumiałam, że to jest TO. Chciałam się już ze szczęścia rzucić na niego , ale się powstrzymałam. Otóż tak dla wyjaśnienia ja całe życie chodzę do kościoła, jakoś to lubię, ale to przez to, ze mam świetnego proboszcza. I tak zawsze chciałam znaleźc chłopaka, który by ze mną chodził do kościoła, ale już się przyzwyczaiłam do tej myśli, że nic z tego. A tu nagle z nieba mi spada mój Marcin

To chyba najważniejsza rzecz z tej randki
No zapomniałabym, oczywiście Marcin znowu grał w te swoje pzybliżanie się i oddalanie. Bawił się, bawił, aż tu w końcu nie wytrzymałam no i Go pocałowałam

Pamiętam tylko, że mogliśmy patrzeć sobie w oczy całymi godzinami i to było cudowne, teraz czasem też potrafię tak się zapatrzeć w te jego śliczne oczka, ale wtedy to było takie porażające.
No i tak w tym roku będziemy 21 listopada świętować naszą pierwszą rocznicę.

Marcin jak opisze tą pierwszą randkę, to na pewno będzie tego dużo więcej i pewnie ciekawiej napisane, no ale też bym chciała się tu troszkę poudzielać więc napisałam

