Słowo od szefa kapeli AKCJA
Pozdrawiam wszystkich foremków i foremki na początek

Ponieważ jestem jakby głównym zainteresowanym, czyli szefem kapeli AKCJA i ponieważ przeczytałem tu, że co niektórzy (zresztą słusznie) domagają się wysłuchania obu stron, chcę opowiedzieć o owym niefortunnym weselu o którym opowiada "avanti".
Przede wszystkim chcę powiedzieć, że jest mi koszmarnie przykro, że moje usiłowania, starania uratowania tego wesela spełzły na niczym i zostały tak skwitowane przez "avanti" - krótko - to niesprawiedliwe. . .
Kilka faktów :
1) para młoda pojechała na pół godziny na sesję zdjęciową i życzyła sobie żeby z pierwszym tańcem i tańcami poczekać do ich przyjazdu, przyjechali po 2 godzinach, już wtedy goście byli zdegustowani, że nie gramy, a my mieliśmy taki rozkaz od młodych.
2) W ciągu całego wesela naszym największym problemem i zmartwieniem było : jak tu się wstrzelić i zagrać cokolwiek, bo non stop jakieś atrakcje, a to gołąbki, a to strzały z armaty, a to walki rycerzy, a to pokaz slajdów, zdjęcia, przmówienia, catering - nie dało się. . . naprawdę chcieliśmy, nie było szansy
3) Kilkakrotnie chodziłem do Pani młodej pytać kto to wszystko koordynuje, bo nie wiemy co i kiedy mamy robić, planu imprezy (zresztą bardzo ogólnego) nikt się nie trzymał. Pani młoda wtedy przepraszała mnie za bałagan i wskazała mi jako dowodzącą swoją 17 letnią siostrę, która totalnie nie panowała nad sytuacją (zresztą nic dziwnego - sympatyczna, ale młodziutka).
4) Planowy koniec wg Umowy mieliśmy o 1. 00 (bardzo wczesne wesele) i OCZYWIŚCIE nigdy nie robimy tak, że zbieramy manatki nie zwracając uwagę na gości - na tym forum jest mnóstwo par, dla których graliśmy - można popytać czy robimy tego typu manewry (nie jest prawdą, że nasz koncert w Częstochowie miał jakikolwiek wpływ na nasz odjazd z imprezy - często zdarza nam się grac 2, 3 wesela pod rząd i wszystko gra, a tutaj następnego dnia mieliśmy tylko 1,5 h koncert wieczorem w Częstochowie),
5) zawsze godzinę wczesniej pytamy młodych jaka jest decyzja,czy przedłużamy czy nie - tym razem godzinę przed końcem decyzji nie było, ponoć miała być podjęta później,
6) chyba ok. 23. 00 zapytałem młodej czy po następnej przerwie możemy zrobić taki nasz specjalny przebierany show, żeby trochę udobruchać gości, zmęczonych już wiecznymi "atrakcjami" i żądnych tańców, Pani młoda powiedziała, że taaak, teraz już możemy grać i jeszcze raz przeprasza, przebraliśmy się wyszliśmy na scenę, ale Pani młodej się przypomniało, że jeszcze mama Pana młodego ma przemówienie, więc staliśmy jak przebrani idioci kolejne 45 minut na scenie w oczekiwaniu, aż ktoś wreszcie da nam szansę,
7) w międzyczasie mieliśmy klimaty typu, że jacyś pijani goście wrzeszczeli do naszych mikrofonów, czy próbowali uzywać naszych instrumenów, staraliśmy się grzecznie zwracać uwagę, ale historia sie powtarzała co sprawiało kilku gościom niezwykłą radość. . .

nie jest prawdą, że nasza wokalistka Jessica trzasnęła drzwiami, nie prezentujemy i NIGDY nie prezentowalismy takich wzorów zachowania !!, ktoś z obsługi po prostu otworzył drzwi na zewnątrz i przeciąg spowodował trzaśnięcie drzwiami między salą taneczną a jadalną, niestety pewna Pani, która była już bardzo mocno "zmęczona" i zdecydowanie zdegustowana, tym, że na Jessicę zwróciło uwagę kilku jej niedoszłych adoratorów w przypływie fantazji wymyśliła, że Jessica trzasnęła drzwiami i owa Pani zaczęła szarpać naszą wokalistkę - tego było już naprawde za wiele. . . - prosze zwrócić uwagę, że ja jako szef kapeli musze nie tylko dbać o - do granic możliwości posuniete - zadowolenie klienta, ale odpowiadam też przed kolegami za sprzęt, odpowiadam za bezpieczeństwo ludzi w kapeli, musze też robić wszystko, żeby moi ludzie czuli się dobrze w pracy, zwłaszcza tak cenni ludzie jak Jessica, właśnie po to, żeby inne pary młode mogły na swoim weselu też zobaczyć dobrą wokalistkę, a nie żeby wokalistka po takich doświadczeniach powiedziała mi "dziękuję za takie imprezy i taką pracę" - ludzie szanujmy się po prostu,
9) prawdą jest że w tej sytuacji nie mieliśmy już absolutnie ochoty kontynuować naszej pracy, zwłaszcza, że czas wg Umowy był zachowany (gdyby nie był - przysięgam, że z wyrytymi uśmiechami na twarzach - dobrnęlibyśmy choćby nie wiem co - do końca i przysięgam, że gdyby nas po prostu szanowano na tej imprezie, przedłużylibyśmy i to nawet nie jedną godzinę !!),
10) Pani młoda ma pretensje, że nie posłuchaliśmy gości, którzy chcieli nam płacić za przedłużenie, wydaje mi się, że tego typu spraw nie załatwia się z gośćmi, ale z parą młodą i nie wyglądało to najlepiej, że goście proponowali nam pieniądze za przedłużenie, a para młoda w tym czasie naradzała się co dalej robić, a gdyby para nie chciała przedłużać (np ze względu na to że trzeba dopłacać za salę, lub ze względu na zwykłe zmęczenie, a my "ugadalibyśmy" się z gośćmi ?? - fatalna zagrywka)
11) nie mieliśmy najmniejszego pojęcia przed imprezą że będzie tyle atrakcji i w jakich godzinach one nastąpią - i jak tu mieć jakikolwiek wpływ na cokolwiek, jak tu koordynować, poprowadzić, skoro nikt nas nie informuje co ma nastąpić za kilka minut, za godzinę. . . ?? Mówiłem Pani młodej na weselu jeszcze, że "Boże czemu Pani mi nie przysłała jakiegoś maila, jakiejś informacji co tu się będzie działo, podpowiedziałbym, pomógłbym poustawiać sensownie w godzinach. . . , a tak. . ??
12) dziwne jest to, że Pani młoda niemal do końca tamtej imprezy przepraszała nas za totalny bałagan organizacyjny, a teraz nagle są oskarżenia i pretensje do nas i oczywiście cała wina po naszej stronie, gościom się trochę nie dziwię, bo na kogo mają rzucać psy jesli nie na kapelę ?? mają parze młodej mówić, że źle zorganizowali wesele ? poza tym skąd goście mają wiedzieć kto tu zawinił, a na pewno wszystkim - i gościom i parze młodej jest wygodniej obwinić kapelę, bo to obcy ludzie a z rodziną trzeba jakoś żyć - zrozumiałe, tylko niesprawiedliwe jak cholera :/
Taka refleksja na koniec - my muzycy jesteśmy także ludźmi i też odczuwamy - jesli czujemy że ktoś nas szanuje - wyskakujemy ze skóry i stajemy na rzęsach, żeby wesele było naj. . . , ale jeśli ktoś nas traktuje jak piąte koło, a potem jak koło ratunkowe i na koniec jak michę do której można wrzucac wszystkie żale, to trudno się dziwić, że kapela traci serce do pracy - nie jesteśmy maszynami do grania za pieniądze - atmosfera w naszej pracy jest b. ważna, bo wesele można zagrać i można zagrać tak, że ooohhh - a ta subtelna różnica bierze się właśnie z atmosfery i sposobu traktowania człowieka - także muzyka
Na koniec jeszcze raz chcę powiedzieć, że jest mi bardzo przykro z powodu takiego przebiegu zdarzeń, ale niestety na pewne rzeczy nie jestem w stanie mieć wpływu. Mimo wszystko życzę avanti, żeby miała przepiękne małżeństwo i proszę o minimum zrozumienia dla "mojej strony medalu"

i dziękuję wszystkim, którzy nas lubią, szanują, doceniają naszą pracę za zaufanie, chyba dzięki Wam jeszcze kochamy grać i śpiewać

Pozdrówki dla wszystkich

darek
kapela AKCJA