jestem,jestem tylko dziś kolejny raz padłam z wrażenia bo dostalismy 4 gigantyczne albumy od fotografa ze zdjęciami ...nawet plener już jest gotowy...jest wiecej niż cudny!!!!!! ale płyty jeszcze nie dostaliśmy wiec narazie nasze amatorskie będą a profesionalne zostawimy na zaostrzenie apatytu na koniec

Najpierw do ostatnej notki fotki z piątku....podczas przystrajania sali....
...ja szaleje z dekoracjami

czyli odstresowuje się przed sobotą


tutaj nieostre foto moich lampioników


...teraz zamknijmy na chilę oczy i przeniesmy się kilka dni w stecz...gdzie słoneczne promienie obudziły pannę młodą a lekki ciepły wiatr ostatniego dnia lata delikatnie uspokajał swym powiewem.....22 wrzesnia po męczącej i dość nie przespanej nocy obudziłam sie o 5.00. rano...wpatrując się w zegarek złapałam głęboki oddech ....myśląc że to już...to dziś...to za kilka godzin....machina ruszyła....postanowiłam poleżec do 6.00. no bo do kosmetyczki na makijarz miałam dopiero na 13.00.
Taki widok ujrzałam rano po 5.00.--Zamówiłam pogodę ...tam u góry ktos nad Nami czuwał tego dnia!


O 6.00. wstałam, przywitałam się z mamą,wygłaskałam piesia i postanowiłam wypic poranna herbatkę w towarzystwie mamy.....Za każdym razem gdy spoglądałam w okno ,przepiekna pogoda sprawiała ,że śmiałam się na całego....humor pierwsza klasa!
około 12.00. wziełam kompiel z płatkami róż

,w serduchu czułam błogi spokój...jakiego dawno nie czułam....wymoczyłam się za wsze czasy i powoli szykowałam sie do kosmetyczki...
U kosmetyczki byłam przed 13.00. razem z moją świadkową Agnieszką która spisała się tego dnia na medal!!!

Na fotelu podczas malowania zaczełmam się stresować...przeciez to juz coraz bliżej....to za niedługo.....ehhhhh tych emocji nie da się opisać....gdy pani wizarzystka podała mi lusterko,efekt końcowy był wiecej niż zadowalający

czułąm że promienieje

Potem szybciutko na fryzurkę...a tam stresówa na maxa,pani artystka moja kochana miała obsówę w czasie (godzinn a!!!) wrrrr mój stres si egał zenitu bo i tak póxno miałam fryzurkę....ale wyrobiła się na czas....a ja czułam jak nogi mi się robia jak z waty i zaczynają trzęść.....emocję coraz większe......
Po powrocie do domu nastąpiło całkowite zamieszanie....bo miałysmy tlko godzine do błogosławieństwa i przyjazdu Pana Młodego.....
Ale rach ciach...szybko poszło....
...zaczynam ubieranie....tej jednej jedynej sukni ślubnej.....coś nieprawdopodobnego....a tyle jeszcze tego dnia przed nami....
...suknia jeszcze w pokrowcu...

tutaj chalka..."już mi niosą suknię z welonem...."


...pończochy.....


...ostanie ujęcia welonu....

...buty lśnią swoją pierwotną świerzością....

Aguś pomaga mi z moimi magicznymi pantofelkami...


...grosik na szczęście jest!

...

...rozsznurowujemy suknię...

...no i poszło Panna Młoda gotowa


...byłam juz gotowa na przyjazd Pana Młodego...firanki były odsłaniane ..zasłaniane itp. emocje się gały zenitu.....serducho stukałocoraz bardziej...

....nareszcie jest....wraz z moim bukietem...byłam oszołomiona jak pięknie wyszedł...a mój Pan Młody prezentował się elegancko!

Oto bukiecik

...no i z moim Panem Młodym...już wtedy czułam się szczęśliwa....

...Pani Młoda...z mega usmiechem na twarzy....czekając na błogosławieństwo....

...foty z błogosławieństwa pominę....bardzo wzruszająca chwila...a poza tym my fot nie mamy a fotografka jeszcze płyt nie dałą...
..a więc tutaj w drodze do kościółka,w starej warszawie


dotarlismy do katedry....czekamy na swoją kolej...w okół pełno nam znajomych twarzy....ale ja od tego momentu pamiętam wszystko jak przez mgłę....

..."już za chwilę,za moment...staniesz tuż koło mnie...w moich ramionach..."

...cdn....( te foty to pestka w porównaniu z tymi które dostaliśmy od naszej kochanej fotograf) szkoda że jeszcze płytki nie mam....