Ogłaszam Wam wszystkim kochane foremki to co chciałam zrobić z upragnieniem, a na co wy też czekałyście juz od dawna. Mam pod swoim sercem moją małą kruszynkę. Moje dziecko.Upragnione,wyśnione,wyproszone u Boga. Moje Wielkie Szczęście. Nareszcie mogę wykrzyczeć całemu światu:
Będę Mamą!!!!!

Dowiedziałam się o tym 12 września. Okres spóźniał mi się zaledwie 5 dni. Piszę zaledwie bo zdarzało się, że było dłużej. Zrobiłam test po kryjomu w domku,jak mojego małża nie było. Po kryjomu,bo misiek postanowił, że zrobimy betę w sobotę i że w tedy będzie 100 procent pewności. A testom nie będzie wierzył.No ale gdzie tu czekać aż do soboty? Poleciałam,kupiłam i zrobiłam. Bałam się spojrzeć. Prawie z zamkniętymi oczami patrzyłam na ten teścior. Na początku nic,jedna kreska.Juz odwracałam mój wzrok gdy ją zobaczyłam. Stawała się coraz grubsza i wyrazistrza. Moja pierwsza reakcja? Nie trudno się domyślić

To chyba jakaś pomyłka,zaraz sprawdzę datę warzności.

Właśnie tak sobie myślałam,a łzy leciały strumieniem. Nogi i ręce z galarety. Zerkałam co sekundkę na ten test obawiając się, że ta kreska zaraz zginie i czar pryśnie. Jak bardzo chciałam przytulic swojego mężyka wtedy. No ale musiałam czekać z tym aż 3 godziny. Powiedziałam mu tylko przez tel, że mam dla niego niespodziankę i żeby szybciutko wracał do domciu. Jak przyszedł pokazałam mu to:

A on stanął osłupiały i spytał się co to oznacza?

a ja,że chyba się udało i wtedy mnie mocno do siebie przytulił
