megan nie wiesz jak mnie bardzo cieszy Twoja obecność w mojej relacji
BarbartCiebie muszę wyjątkowo przywitać

chyba pierwszy raz się ujawniłaś w mojej relacji dziękuję
Bernadetko, wygladalas nieziemsko, tak eterycznie, elegancko, subtelnie... a jednoczesnie jak prawdziwa dama!
Twoj maz, widac, przezywal msze (widac po rumiencach) - moj maz ma identyczne rumience jak dzieja sie wazne rzeczy 
martini 
Twoje komplementy są dla mnie bardzo ważne, mam nadzieję że pamiętasz jeszcze mój zachwyt nad Twoim image ślubnym, z Ciebie dopiero eteryczna i elegancka babeczka, tym bardziej cenię Twoje słowa, bo podzielam Twój gust, więc sprostałam widać i swoim wymaganiom

aaa co do J. rumieńce to jego znak firmowy, każde wzruszenie, radość, zakłopotanie tak się objawiają

ale one mnie tak zauroczyły kiedyyyyyś bardzoooo wyrażają to czego czasem nie potrafi lub nie chce pokazać
Śliczne zdjęcia. Rozumiem że to świadkowa sie nie spisała tak?? Może po prostu obarczyłaś ją za dużą ilością spraw do załatwienia?
Przykro mi to czytać, bo chyba każdy chciałby by jego świadek był jego wsparciem a nie kłopotem. A jeśli chodzi o takie wielkie jej obciążenie to się wyjaśnię.... co do spraw przedślubnych o nic jej nie prosiłam, sama się zaoferowała skoro jestem tak daleko chciała się trochę sama rozejrzeć po rynku bo niedługo będzie sama szykować swoje wesele, ale zapał straciła gdy ktoś jej podszepnął (tak sądzę, bo mam nadzieję że to nie jest myslenie) po co to robi skoro niby ja jej nie pomogę w jej przygotowaniach będąc tu gdzie jestem.
- Pana busiarza też zaproponowała, że ma fajnego klienta w banku, który takimi rzeczami sie zajmuje, miał być miły, ugodowy i tani. Miły nie był, wręcz był odpychający dopiero na weselu się jakoś rozluźnił, ale wcześniej przez telefon tydzień nas zbywał, nie można było się z nim dogadać, już szukaliśmy innego, ale ze wzg. na sis dałam mu jeszcze jedną szansę i kolejny raz do niego zadzwoniłam i sie umówiliśmy na sms'a z adresami więcej nic powiedział, że nie potrzebuje wiedzieć i się prawie rozłączył nie mówiąc mi ile to w ogóle będzie kosztować, tego się dowiedziałam na 3 dni przed weselem to chyba przesada jak na rynku jest dużo takich usług i się szuka eleganckiego czyteso busa ale też nie za drogiego.
- wódka, miało być 12 szt.tylko na rozdanie bo resztę mieliśmy w DH gwarantowane, miał być Bols i był ale cenę na jaką się umawialiśmy było 15 zł. za buteleczkę to też był klient sis z banku który ma hurtownię w końcu powiedział a sis bez pytania tak przyjęła 15 szt. bo tak jest w kartonie za 18 zł jedna i jedną dodał gratis, ale cenę jaką zapłaciliśmy dzieląc nawet przez 16 wychodziło 19 ale nie ma to znaczenia ważne że w ogóle nie było tak jak się dogadywaliśmy a do tego głosu nie mieliśmy, a co najważniejsze potem sis na weselu rozgadywała że załatwiła nam wódkę za półdarmo a w makro te same były za 17,89 czyli identycznie powiedzmy.
- rękawiczki, kto czytał ten wie, pal cie licho 70 zł, ale sis mi ciemnotę wciskała że p. Monika może je skrócić w salonie, nie można było, a potem że można oddać a w końcu z tym też miałam kłopoty
- a co do wesele już mi się nie chce rozpisywać, miała trzy funkcje w kościele rozwiązać tren w DH go związać, no welon to chyba standardowa dla świadkowej funkcja i pomóc mi sie ubrać i tu nie kłócić się ze mną jak mam np. mieć ściśniętą sukienkę jak czuję że zjeżdża co ma być ciaśniej, aaaa co od siebie
dodała bo się jedynym czym cały czas interesowała to jak się jej chłopak czuje wśród naszej rodziny (który nadmienię też nas "oszukał" sis oferowała że może wziąść spod koscioła do samochodu 4 osoby, stwierdziłam miło to się takie znajdzie, gdy już były... kuzynostwo J. rówieśnicy nasi, a sis chciała by to byli moi znajomi to powiedział, że jednak go ojciec przywiezie... dla mnie ok znalazłam ktoś inny bez problemu ich zabrał mimo że to było w czwartek przed weselem, a w sobotę gdybyście widziały moje zaskoczenie przyjechał autem.... i w ogóle bez zainteresowana w niedzielę sis mi zostawiła kluczyki do naszego auta bo ona wraca z P. a ja miałam się martwić kto pojedzie naszym) i jak wypada przed nią, bo pierwszy raz ich widział aaa z całego wesela oboje próbowali zrobić przedsmak swojego... co bolało bo w ogóle nie uczestniczyli tylko komentowali, świadkowa = siostra jak dla mnie największa porażka ślubna, po innych się bym wszystkiego spodziewała ale nie po siostrze
- no i te kilka zdjęć sprzed kościoła z ryżem, ale bez komentarza
- aaaa rewelacja też z kościoła wszyscy szliśmy do księdza, my + świadkowie wchodzimy na zachrystię (jak to się pisze

) a sis nie ma.... proboszcz się patrzy pyta gdzie świadkowa my równo zaraz dojdzie, ale czekamy i czekamy nie maJ. poszedł ją poszukać a ona przed kościołem się ... z chłopakiem, a zaręczam szła z nami nie wiem w którym momencie odeszła od nas tym bardziej wiedząc że się proboszcza boję że wszystko na telefon ustalaliśmy i trzeba się pilnować, w końcu wpada za J. i nawet ani b ani kukuryku nic nawet dzień dobry (jak już nie wie jak się ma zachować) nie powiedziała
- i jeszcze pamiętam dwie sytuacje o które mam pretensje ale to chyba nie jest watek na to poświęcony
MI SIE JUZ SMUTNO ZROBIłO
i doszłam do wniosku tak obciążyłam ją za wieloma funkcjami w końcu powinna być statystką!!! Dobra rada, będę to powtarzać koleżankom by im oszczędzić rozczarowania.
Bernardetko
Dopiero dotarłam, bo miałam "odwyk" forumowy przeza chwile (przymusowy) 
Tak naprawde to nie wiem co powiedzieć... bo wszystko co napisze wydaje mi sie banalne
no ale co zorbić 
Kochana wyglądałas przepięknie
, a cała cermonia i jej oprawa wprost bajeczna, magiczna

Vall serdecznie dziękuję, to dla mnie cudowne podsumowanie, leczą Twoje słowa teraz moje rozczarowanie po wspomnieniach wyżej przedstawionych...
rajdowka

Ty mnie zawsze rozbawisz, już się rozwiały moje chmury, dziękuję buciki cudeńka codziennie do nich wzdycham, wczoraj chciałam je ubrać, ale wróciłam się od drzwi je zmienić bo nie dla nich brudna ulica

aaaa muszę dodać, że ja się zakochałam w Twoich jeszcze do tego w kolorze fuksji wyściółka
Anielka wczoraj mama się mnie spytała co ma zrobić z bukietem bo już jest

a ja na to nie wyrzucajjjjjjjj błagammmmmmm

i się zgodziła, ale sama nie wiem jak on w ogóle wygląda taki
martini Twoja mądrość mnie wzruszyła, wiem że tak jest wiem że to nie jest tego warte, ale ja znam moją sis i jej charakterek i zwykle mimo że jestem dużo bardziej zdecydowana i mówię co mi ślina na język przynosi nie patrząc czasem komu co wtykam jak mnie zeźli, sis zawsze odpuszczam ale nie tym razem jak dla mnie przesadziła i wiele rzeczy wiedziała że jest źle i robi źle ale fochem to kwitowała a ja się przejmowałam żeby było dobrze w czasie wesele i by to ona na mnie nie była zła.
aaaa przypomniałam sobie jeszcze jedną rzecz myślałam, że padnę jak to zobaczyłam, ale w końcu miałam pretensję sama do siebie bo mogłam jeszcze to sprawdzić i tu ukłon do Ivonci - tort, miał być w polewie marcepanowej gładki ze storczykami, był gładki storczyki dowoziliśmy i mogłam się wtedy dopytać ale jej ufałam, a był normalny z śmietaną w ogóle nie miał takiego efektu jak miał mieć, tort wjechał jak siedziałam koło sis i zdążyłam się jej spytać gdzie jest moja polewa

a ona na to nie wiem

ale nic oficjalnie kończę użalanie się na ten temat
[/b]
Chodząca Bogini Piękna!!

_______________________________________________
i zaczynam relację z wejścia do DH
od razu zauważyłam, że nie ma ukrojonego dla nas kawałka i cóż tu zrobić

i capnęłam za różyczkę, J. się udało pogryźć całą na raz (ale on to kapsle zębami otwiera

) a ja gryzłam i nadgryzałam i nic, tata do mnie motywująco NO GRYź,MOCNO to ja do niego - spróbujesz zrobić to za mnie

a tu patrzcie na uśmiechy gości...
śmieszna sprawa wyszła, bo zamierzałam poprosić w DH byśmy oboje mieli wodę na powitanie,ale nie pamiętałam czy to zrobiłam a J. powąchał swój kieliszek przed i wiedziałam, że on nie ma wódki

i tumoja troska co będzie jak łyknę i się zachłysnę śmiech buchnie i... ku mojemu zdziwieniu też miałam wodę, ale gardło takie zaciśnięte, że się zakrztusiłam i wszyscy w śmiech

tłuczenie szkła
i mała nasza wpadka, bo się zastanawialiśmy czy ma mnie J. przenieść przez próg, bo bałam się tego stopnia co zaraz za drzwiami sie znajduje, aż w końcu nie ustaliliśmy i nawet nie zastanowiliśmy się przy wchodzeniu, że "powinno" sie tak zrobić i weszłam o własnych silach.
Wracając do mojej troski czy Zibi dotarł... ufff jaka ulga, był rozśmieszał i taki mi się gęba na jego widok śmiała

na dowód, że tam po lewej stał

a sala tak się prezentowała
i "stanowisko" każdego gościa