Piłeczko; Gabiś

Liliann - i o ten obiektywizm rodzica chyba chodzi

Wiesz Mati nie może być "stacjonarny" Róża była "dzieckiem wojny"

każde drzewo, płot, zabawy z chłopakami, kałuże i wszystko co w zasięgu ręki było jej Ja z kolei zawsze byłem "ruchowy" każda dyscyplina sportu i w każdej reprezentowałem swoją szkołę od kosza (pierwsze połamanie nadgarstka) po piłkę nożną, którą kocham do dzisiaj. Nawet miałem jakieś tam osiągnięcia ale moje kolana już dawno odmówiły posłuszeństwa a rozwalone stawy skokowe nadawały się do wymiany już dawno więc gdy przyszła "poważna oferta" rachunek zdroworozsądkowy dokonał wyboru bo w sporcie oceniałem się już jako wrak.... ważniejsza była rodzina.... Dodatkowo miałem fanatyczkę języka polskiego (zawsze miałem problemy z gramatyką ) i dzięki niej uwielbiałem literaturę i nauczyłem się co nie co gramatyki

35 lat temu kończąc szkołę podstawową zdawaliśmy egzamin z polskiego, 3 osobowa komisja, 3 pytania - 2 z literatury i jeden rozbiór zdania gramatyczny. Dzisiaj oceniam, że Pani Iwonka (już nie jest wśród nas) wyprzedziła epokę. Kochałem Geografię i ... matematykę więc byłem wszechstronny aczkolwiek nie doskonały

Każdy z nas pewnie chciał by aby własne dziecko nie popełniało naszych błędów ale... Ty wiesz, że czasami trzeba się poparzyć żeby uwierzyć i zrozumieć co to jest dotyk tego co gorące, zimne i złe. Masz 100 % racji nie da się przeżyć życia za kogoś.... można jedynie uprzedzać o tym jak może być, jak może boleć, ale... dzieci wybierają same i muszą wybierać i decydować bo inaczej tworzy się inwalidów nie tylko ruchowych.
Elu też liczę, że największy skok u dziecka to skok przedszkolny bo grupa czyni cuda a mądry pedagog daje wiedzę. Mati ma czas tylko czasami to chciało by się teraz i tu

ale od czego zimna woda i zwoje, które jeszcze się nie wyprostowały
Dzięki za miłe słowa a teraz szara rzeczywistość Mati zjadł i padł ... cdn.... co będzie dalej zbędny

Po obiadku piaskownica