Dopiero teraz uswiadomiłam sobie ze jestem na półmetku
Do naszego ślubu zostało 50 dni 
podsumowując powiem tak- narzeczony jeszcze nie uciekł (sukces)
- suknia zamówiona (niedługo przymiarka)
- lokal zamówiony
- napoje tez
- kamerzysta, fotograf i orkiestra jest
- dekoracja koscioła zakupiona
- obrączki lezą sobie na półeczce
- moja bielizna i butki czekaja sobie grzecznie w kąciku
- poduszeczka na obrączki razem z bielizną
- zaposzenia częsciowo rozdane
- protokuł w usc spisany i ksiądz zaklepany na godz 16
do załatwienia pozostało jeszcze:- ubrać pana młodego ( butki bielizna i garniak )
- kupic mi jakąs bizu
- pójść 26.07 na próbną fryzurkę
- załatwic autko i dekoracje na nie
- załatwic jakąs dekorację koło domku
- zamówic torcik
- kupic jakąs ozdobe do włosków
- odsiedziec w poradni

- wybrac wiazanke dla marudy (czyt. dla mnie)
- wyspowiadac sie
- kupic kiecke na poprawiny
- zakupic cyrkonie do dekoracji moich pazurków slubnych
- wypozyczyc butle z helem
- pojechac na mały urlop

- nauczyc sie tanczyc
- kupic długi welon
- zaopatrzyc sie w wódeczki i wina
mam warazenie ze o czyms zapomniałam ale nie wiem o czym.... no jak mi sie przypomni to naskrobie, podsumowując na półmetku mamy załatwione wszystkie wazniejsze rzeczy.
A zeby tradycji stało sie zadośc podobnie jak moją seteczke pragne uczcic i pięćdziesiątke pije za zdrówko wszystkich panien młodych 
zapraszam na imprezkę
