Do mnie musiała przyjechać karetka wymazowa. Do punktu nie mam jak dojechać.
Przyjeżdża Pan z sanepidu o 8 rano, i mówi że do Adama, a ja na to a Oliwia ? Mam zlecenie tylko na jedno dziecko, mówi pewnie przyjedzie inna karetka

.
Mijają dwie godziny cisza dzwonię do sanepidu aby się dowiedzieć o co chodzi. Pani w sanepidzie sprawdza o co chodzi, mówi "no tu jakiś błąd jest chyba" Pani poczeka,chwilę później ja zadzwonię za jakieś 10minut do Pani.
Oliwia już płacze, jest głodna, jawnie chce jeść. Pół godziny później dzwoni Pani z sanepidu.
Karetka jest na tej i na tej ulicy zaraz u Pani będą.
Dzwoni Pan z sanepidu "właśnie dostałem zlecenie dla Oliwii" .....
Wkurzyłam się bo jest mega mega bałagan z tym.
Na szczęście jedni i drugie przeszło bez jakieś płaczu czy coś.