Justyś, nie chodzi mi o to, że Ty nie wierzysz, mówię, że niestety jest takich ludzi coraz więcej i pózniej są takie efekty jakie mamy teraz.
Znajomego dziecko po grypie jako powikłanie miało serce do przeszczepu, na szczęście udało się jakoś wyprowadzić farmakologicznie i jednak przeszczep nie był potrzebny. Różnica jest taka, że na grypę jest szczepionka i grypa jest bardziej znana, przebadana i jednak mimo wszystko współczynnik zarażeń jest mniejszy niż przy covidzie.
Absurdów jest mnóstwo, faktycznie zalecenia są niespójne i działa to wszystko jak widać, słabo.
Ta znajoma, której mama i babcia zachorowały na covid miała od razu nałożoną kwarantannę razem z siostrą bo miały kontakt.
Nie mówię że mamy siedzieć w domu na dupie, ale naprawdę wystarczyłoby, że by się ludzie stosowali do zaleceń.
U mnie w biurowcu teoretycznie na korytarzach, w windach jest obowiązek chodzenia w maseczkach, w praktyce połowa ma to w dupie. To samo jak musiałam na chwilę do galerii handlowej wskoczyć, połowa ludzi bez masek albo w maskach pod brodą, włażą na plecy i nie zachowują żadnych odstępów. Jak babka zwróciła gościowi uwagę żeby się odsunął, szczególnie, że jest bez maski, to się na nią prawie rzucił

Mi też jest niewygodnie w masce, ale na 15 minut do sklepu to nie żaden wyczyn.