Witajcie,
bardzo długo zastanawiałam się czy założyć wątek związany ze swoimi dzieciaczkami. Głównie dlatego, że czasu mam mało, żeby rozpisywać się nadmiernie. Niemniej jednak tak bardzo brakuje mi kontaktu i wymiany doświadczeń z forumkami, że tak oto wątek został powołany do życia.
Niektóre forumki wiedzą, że w tym roku po raz drugi zostałam mamą. Ciąża długo starana, problematyczna, ale ostatecznie wszystko dobrze i we właściwym czasie się zakończyło. Kiedyś postaram się opisać poród, bo mimo, że to było cc, to atmosfera i przebieg były bardzo pozytywne.
Starszy synek Bartuś to już duży dzieciaczek...jest wspaniałym bratem. Wyrozumiały i póki co nie ma nutki zazdrości i buntu z jego strony. A mógłby narzekać, bo młodsze dziecię przysparza dużo zajęcia. Maluszek po pięknych dwóch tygodniach zaczął mieć problemy brzuszkowe ... i zaczęły się schody...kolki, ulewania, płacz, marudzenie... najpierw karmiłam piersią, potem za mało przybierał i włączone zostało mm, ...potem pokarmu było już tak mało,a moje wycieńczenie wszystkim tak duże, że (po tym jak zemdlałam przy łóżeczku dziecka) postanowiliśmy z mężem, że przechodzimy na butelkę....i co...wpływ zbawienny....młody zrobił się spokojniejszy choć nie do końca, ale było lepiej niż wcześniej.
Zaczęliśmy karmienie bebilonem pepti (starszy syn miał skazę białkową) i tak polecono mam w razie czego w szpitalu. Wszystko fanie tylko zaczęły się ulewania i to na prawdę duże. Podejrzenie padło na nietolerancję laktozy i teraz przy podawaniu Delicolu jest lepiej. Młody już tak nie ulewa, ale niestety dość często jest niespokojny i marudny. We wtorek idę skonsultować się z lekarzem czy nie przejść na Nutramigen, bo po co mam dawać pepti plus delicol skoro ten sam efekt daje to mleko. Druga sprawa u nas Delicol kosztuje 40 zł, a wystarcza na niepełny tydzień. Nie wiem...może któraś z Was miała podobne przejścia. Aha...dodam jeszcze, że jakieś 2 tygodnie temu chciałam przejść z Bebilonu pepti na bebilon ha, żeby faktycznie powoli wyjść w stronę normalnego mleka i ewentualnie potwierdzić lub wykluczyć skazę białkową...niestety nie udało się...już od początku gdy na 4 miarki dawałam jedną mleka ha młody zrobił się bardzo rozdrażniony i kolkowy. Lekarz stwierdził, że nie ma co go męczyć i zostać jeszcze przy pepti skoro taka reakcja. No nic...męczymy się trochę...dzieciak nawet jak zje fajnie to potem jest godzina marudzenia i jędolenia bez konkretnej przyczyny. Do tego wszystkiego ma tak cuchnące gazy, że poważnie postaram się sięgać pamięcią do tego jak było z pierwszym dzieckiem i czegoś takiego sobie nie przypominam.
Przepraszam jeśli ten pierwszy post jest nieco v]chaotyczny, ale ciężko się mi teraz piszę gdy maluszek popłakuje na rekach u taty. Wiecie...niby matka już z doświadczeniem, ale gdy małemu coś dolega to moja cała uwaga skupia się na tym i szukam sposobu jak problem rozwiązać.