Dziewczynki, ja tu was od jakiegoś czasu regularnie podczytuję

Życzę wszystkim przyszłym mamusiom jak najszybszego zafasolkowania...
Moja siostrzyczka-perfekcjonistka po ślubie też intensywnie się starała z mężem. Jak po roku nie było efektów, zrobili sobie wszystkie badania. Wyniki idealne, a dzidzi jak nie ma tak nie było. Zdecydowali się nawet na inseminację, ale też bez efektu.
No i w pewnym momencie siostra miała dość dużo zamieszania w pracy, z tego wszystkiego na chwilę odpuściła wszelkie poranne pomiary, nawet daty okresu sobie nie zapisała. No i dwie kreseczki się pojawiły. A jak się młody troszkę odchował to okazało się, że drugi już jest w drodze

Przekonałam się, że psychika ma tu wręcz ogromne znaczenie. Kobitki życzę wam więc wszystkiego dobrego i więcej luzu (wiem, wiem łatwo się mówi)
