Nas też ciągle pytają

A już moja znajoma to przegięła całkowicie.
Byłam u niej jakoś 2 miesiące po tym jak sama urodziła.
Z takim nawiedzonym spojrzeniem powiedziała: wcześniej nie żyłam, to w ogóle nie było życie. Dopiero teraz czuję, że żyję! Ty? Ty teraz nie żyjesz!!!
Odebrało mi mowę, ale zgoniłam to na to, że w sumie jest świeżo po porodzie to może akurat ją dopadło odpieluszkowe zapalenie mózgu.
Po paru miesiącach przy jakieś okazji znowu jej się zebrało i znowu pojechała tym samych tekstem, ale mam wrażenie, że z jeszcze większym obłędem w oczach. Że jasne, że jest zmęczona i że czasem chętnie by uciekła, ale dopiero teraz żyję. I znowu, że ja to nie żyję!
Wiecie, ja wszystko rozumiem, że to jest takie szczęście i że wszystko się przewraca do góry nogami, no ale mówić komuś, że nie żyje bo nie ma dzieci?! I to powtarzać kilkukrotnie, żebym na pewno zrozumiała?!
To było jakiś rok temu a do dzisiaj mnie telepie jak sobie przypomnę
