Gabiś, wiesz co gadnie o jedynactwie i przywiazaniu do rodziców jest nieco śmieszne.
Tez jestem jedynaczką i pierwsze co zrobiłam to wyniosłam sie z domu, bo nikt i nic nie bedzie wpływać na moje decyzje.
Wbrew ogólnie utartym poglądom jedynaki to indywidualiści i nie lubią jak im sie coś narzuca.
Zastanów sie czy Twój mąż jest na tyle samodzielny, żeby zacząc dorosłe życie z Tobą jako swoja żoną bez egidy mamusi.
Mówie z własnego doswiadczenia. Tez kiedyś miałam wątpliwą przyjemność spotykania sie z maminsynkiem.
Jesteś jeszcze młoda dziewucha, myśle, że Twój narzeczony też....
Lepiej przyjrzyj sie z boku jego zachowaniu teraz, niz miałabyś to robic po ślubie. Skoro mamusia teraz sie wtrąca, pomyśl co będzie potem.
A po której stronie stanie Twój mąż???...Teraz nie potrafi Cie poprzeć...a potem...nie licz na to, że cos sie zmieni.
A co do finansowania wesela - nam też pomagali finansowo rodzice każdej ze stron.
I nikt nic nam nie narzucał.