Cześć dziewczyny, mam problem jak w tytule
Otóż na poszukiwania sukni ślubnej zabrałam ze sobą TŻ, bo uznałam, że to jemu mam się najbardziej podobać w tym dniu (nie licząc siebie

)... i oczywiście już tego żałuję (a ostrzegali, żeby chłopa w domu zostawić...

)
Znaleźliśmy w Madonnie suknię która powaliła go na kolana, a mnie niekoniecznie. Nie to, żeby mi się nie podobała, mamy podobny gust i suknia jest również moim zdaniem bardzo piękna, także nie będę zrozpaczona, gdybym miała w niej wystąpić

Chodzi tylko o to, że nie mam 100% przekonania, że to jest TA suknia

podobały mi się w Madonnie również dwie inne, (ale też nie aż tak bardzo żebym się zdecydowała), natomiast one z kolei nie podobały się (ale to bardzo się nie podobały

) mojemu TŻ. I co uważacie? Czy powinnam wybrać suknię, która olśniła mojego przyszłego męża? On już teraz zapowiedział, że w żadnej sukni nie będę mu się tak podobała jak w tej
Dla porównania: suknia, która podoba się mojemu TŻ to Sandalo (La Sposa), a mnie podobały się Tirso i Rondalla (Pronovias).
Dodam jeszcze, że obeszłam wszystkie możliwe salony i chętnie na coś bym się zdecydowała, żeby mieć problem sukni z głowy, tylko jestem jakaś zdziczała...

Chyba za dużo było tych przymiarek
Proszę, doradźcie mi, chcę się podobać mężowi w dniu ślubu i chcę żeby mnie zapamiętał najpiękniejszą tego dnia

ale też nie chcę się potem zżymać, że źle wybrałam, zwłaszcza, że tych sukien darmo nie dają...
