Martaxyz dziękuję w imieniu nas obojga.
Wiem,że kiedyś żal ustąpi,trochę zmaleje,tu czas i wsparcie najbliższych jest najważniejsze.
Ale ja mimo,że jestem facetem nie umiem być twardy i nie umiem pokazywać Gosi,że jest dobrze.
Dziś płakałem jak bóbr i to przy niej,spojrzenia kobiet leżących z nią na sali były takie jakby chciały powiedzieć,że nie umiem dać własnej żonie otuchy.Tylko,że one tuliły swoje dzieci i były szczęśliwe.
macie jeszcze siebie a Bóg nie wystawia dwa razy na taką próbę i za jakis czas wszystko się ułoży...
Tylko,że Bóg już wystawił nas na drugą próbę,rok temu straciliśmy już dziecko w 4 tygodniu ciąży.Teraz jestem rozżalony i mam żal do Boga,wiem,że nie powinienem,a jednak mam żal.
I nawet nie wiem,czy pozwolę,a właściwie narażę Gosię na następny stres i ryzyko.
Kiedy wreszcie doszła do siebie,kiedy dałem jej miłość i w końcu uwierzyła,że szczerą i dozgonną,to coś się spieprzyło w naszym życiu.Boję się,jak mam ją znów wyciągnąć do normalnego życia.Bo kiedy dziś mówiłem ,że kocham,że będzie dobrze to Ona wyrzucała ,że to jej wina,że przeprasza,że widocznie nie jest pełnowartościową kobietą,żeby potrafić dać mi dziecko.Ale nawet bez wspólnego dziecka jest mi z Nią wspaniale,mamy syna,którego traktuję jak własnego i potrafię zrozumieć,że nie zawsze ma się wszystko.
Zaczynam żałować,że kiedyś wspomniałem,że moglibyśmy mieć wspólne dziecko.
Wiem,że Gosia jak wróci to kiedyś to przeczyta,może zrozumie.
Jadę do szpitala.
Dobranoc.