Autor Wątek: Pamiętnik z brzucha ...  (Przeczytany 3242 razy)

0 użytkowników i 1 Gość przegląda ten wątek.

Offline demka

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 9604
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 25 grudnia 2005
Pamiętnik z brzucha ...
« Odpowiedź #30 dnia: 24 Października 2006, 08:58 »
Przeczytałam całość na stronie www czasopisma..rewelak...usmiałam sie i płakałąm ze wzruszenia jak wyobraziłam sobie co czuje Oliwka w danym momencie :D
Nasza Oliwcia:

Nasza Lenka:

Offline Maja

  • Global Moderator
  • Chuck Norris
  • *****
  • Wiadomości: 34378
  • Płeć: Kobieta
  • bono animo es
  • data ślubu: 28 sierpnia 2004r.
Pamiętnik z brzucha ...
« Odpowiedź #31 dnia: 24 Października 2006, 09:13 »
9 miesiąc
ZAATAKUJĘ Z GŁÓWKI
[/size]

Wkrótce wydarzy się coś wielkiego. Skąd to wiem? Nie mam pojęcia. Po prostu czuję i już. Wykorzystuję ostatnie centymetry wolnego miejsca. Jestem coraz większy (ważę jakieś trzy kilogramy, mierzę około 50 centymetrów) i myślę, że warunki, w jakich się muszę męczyć, to prawdziwy skandal.
Mama też chyba w nie najlepszej formie. Ostatnio głównie stęka. Też bym sobie postękał, ale nie umiem. Od kilku dni mam wrażenie, że czas stanął w miejscu. Nic nowego mi nie wyrasta. Nic się nie powiększa. Łykam, siusiam, śpię. Chociaż... Zaraz, zaraz. Właśnie coś się ruszyło. Rany boskie! Woda mi ucieka! W czym teraz będę pływał? Mama chyba doceniła powagę sytuacji. Dzwoni po tatę: „Kochanie, rodzimy!”. Nie ma sprawy, ze mną jak z dzieckiem Możemy rodzić.
Wszystko wokół zaczyna falować. Coraz częściej i coraz mocniej. Domek mnie wypycha, a ja nawet nie mam się czego przytrzymać. Ej, tylko bez takich numerów proszę! Napiąłem się: walczyć czy uciekać? Oczywiście, że walczyć! Tylko jak?! Czym?! Zaatakuję z główki. Wezmę rozpęd i... aaaaaa!!!
Jejku... Ale numer. Zdaje się, że właśnie przyszedłem na świat.


Offline Tajusia

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 2534
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 17.09.2005
Pamiętnik z brzucha ...
« Odpowiedź #32 dnia: 24 Października 2006, 09:21 »
świetne to opowiadanie  :mrgreen:
zapisałam sobie całe - kiedyś poczytam jeszcze raz ale pewnie bardziej emocjonalnie  :wink:
"...Jest na ziemi jedno moje małe miejsce, gdzie poza biciem serca nie liczy się NIC więcej..."

Offline Antalis
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 6030
Pamiętnik z brzucha ...
« Odpowiedź #33 dnia: 24 Października 2006, 11:16 »
Dzieki Maju za dokonczenie. Ja ostatnio nienajlepiej sie czułam i zaniedbałam ten watek. Ale widze ze mozna na Was liczyć.

Offline Maja

  • Global Moderator
  • Chuck Norris
  • *****
  • Wiadomości: 34378
  • Płeć: Kobieta
  • bono animo es
  • data ślubu: 28 sierpnia 2004r.
Pamiętnik z brzucha ...
« Odpowiedź #34 dnia: 24 Października 2006, 11:24 »
Antalis, kamień spadł mi z serca - myślała, że będziesz zła na mnie za samowolę w Twoim temacie. :roll:


Offline aneta_81

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 3666
  • Płeć: Kobieta
  • Szczęśliwa, spełniona..
  • data ślubu: 22.07.2006
Pamiętnik z brzucha ...
« Odpowiedź #35 dnia: 24 Października 2006, 11:39 »
fajne, dzieki za dokonczenie :)
moja psiapsiolka jest w ciazy, wiec z checia poczyta  :lol:

Offline jumi_1979

  • uzależniony
  • *******
  • Wiadomości: 1348
  • Płeć: Kobieta
  • samodzielna mama
Pamiętnik z brzucha ...
« Odpowiedź #36 dnia: 24 Października 2006, 11:50 »
Miła rozrywka :mrgreen: Dzięki za ciąg dalszy, Maju.

Offline monika_mb

  • entuzjasta
  • ******
  • Wiadomości: 654
  • Płeć: Kobieta
  • data ślubu: 29 lipiec 2006
Pamiętnik z brzucha ...
« Odpowiedź #37 dnia: 24 Października 2006, 13:55 »
no to juz po wszystkim :) hihi fajowe było...a jeszcze fajniej by mi sie czytało gdyby we wmnie już zagnieździł się mały człowieczek :)
Liwia Łucja B. - zawdzięczam Ci swoje życie.....


31.08.2007r, godz.19:50... Liwia..nasz maleńki wielki Cud... 53cm, 3650g

Offline s.aga

  • maniak
  • ********
  • Wiadomości: 1780
  • Płeć: Kobieta
  • Życie jest piękne, gdy patrzysz na nie pięknie
  • data ślubu: 16.10.2004
Pamiętnik z brzucha ...
« Odpowiedź #38 dnia: 26 Października 2006, 22:20 »
super. drukne to mojemu mężowi, napewno z ciekawościa poczyta ;)

Eva*
  • Gość
Pamiętnik z brzucha ...
« Odpowiedź #39 dnia: 27 Października 2006, 14:33 »
Cytat: "s.aga"
drukne to mojemu mężowi, napewno z ciekawościa poczyta

niom, ja nie mogłam wyjśc z podziwu  :shock: gdy mój małż luknął mi przez ramię co tam czytam...z takim uśmiechem na twarzy :mrgreen: i w końcu gdy chciałam wyłączyć wątek wykrzyknął, żebym tego nie robiłą bo sam jeszcze nie zdazył przeczytać :wink:

Offline agulkaaa
  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 8211
  • Płeć: Kobieta
  • MISIO 13.05.2007, MACIUŚ 21.10.2009
Pamiętnik z brzucha ...
« Odpowiedź #40 dnia: 28 Października 2006, 17:21 »
ale to fajne 3 miesiąc i jakbym czytała o sobie
te jeasny i jeden guzik hehehehe

Offline Gosiaczek80

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 8055
Pamiętnik z brzucha ...
« Odpowiedź #41 dnia: 10 Listopada 2006, 14:36 »
Znalazłam coś podobnego ale troszke innego ...

"Czy dziecko przed narodzeniem lubi dźwięki muzyki? (1)
(opowieść Kacperka)


Jestem jeszcze bardzo malutki. Mieszkam u Mamusi w brzuszku. Bardzo mi się podoba moje małe mieszkanko. Jestem tu najszczęśliwszy na świecie. Kiedy mam ochotę, to śpię, kiedy się obudzę, to podpijam porcję wód płodowych, a potem znowu zapadam w drzemkę. Lubię spać, zwłaszcza, gdy Mama spokojnie chodzi i kołysze mnie do snu. Razem z Rodzicami spędzam wiele chwil. Do moich ulubionych należy czas wspólnych rozmów. Są to najczęściej rozmowy wieczorne, w specjalnym, wygodnym miejscu. Mama układa się w ulubionej pozycji, a Tata jej w tym pomaga. Mają przy tym niezły ubaw, bo Mama porusza się bardzo powoli. Mówi, że czuje się, jak wielka Słonica. Lubię, gdy Rodzice tak sobie żartują.
Potem przygasają światła i pojawia się muzyka. Mama zaczyna spokojnie oddychać. Czuję wtedy, że całe porcje odżywczego tlenu są przeznaczone specjalnie dla mnie. Mama zamyka oczy i wyłącza się z otoczenia, za pomocą relaksu. Wtedy Tata puka do mojej "kryjówki" i pyta, czy może troszkę ze mną porozmawiać. Ja oczywiście aż podskakuję z radości. I zaczynamy naszą rozmowę. Jestem malutki, więc porozumiewam się za pomocą mojego ciała. Ruszam rączkami, nóżkami, główką, a nawet pupcią. Z radości potrafię także zabrać się za połykanie wód płodowych. Zmienia się też moje ciśnienie krwi i rytm pracy serca. Tego co prawda Rodzice nie widzą, ale udowodnili to mądrzy ludzie, obserwując inne dzieci podobne do mnie.
Najbardziej lubię, gdy Rodzice mówią bezpośrednio do mnie, głosem stonowanym i lekko melodyjnym. Dzięki temu, że słyszę to, co mówią, potrafię rozpoznać ich głos. Zdarza się jednak, że Mama rozmawia ze mną w myślach. Wykorzystuje wtedy czas, kiedy po prostu nic się nie dzieje. Na przykład podczas czekania na przyjazd autobusu, gdy stoimy na przystanku. Mama gładzi wtedy swój brzuszek i mówi, że już jedziemy do domku. Czasami też, gdy gotujemy obiad, Mama opowiada mi po cichu co znajdzie się na stole. Bardzo lubię to wiedzieć.
Często Rodzice rozmawiają ze mną na przemian - raz Mama, a raz Tata. Czasami Tata zadaje mi pytanie, a Mama w moim imieniu mu odpowiada. Zdarza się też, że Rodzice sobie żartują i zadają mi śmieszne pytania. Mama się wtedy strasznie zaśmiewa. Tata też ma trudności z zachowaniem powagi, gdy widzi jak bardzo trzęsie się ogromny brzuch Mamy. Ja też jestem wtedy radosny! Mama mówi, że to głównie za sprawą hormonów szczęścia, które przechodzą od Mamy do mnie. Dobra sprawa te hormony, prawda?
Aż trudno mi teraz uwierzyć, że Tata niedawno twierdził, że rozmowa z takim Maluchem jak ja nie ma sensu. Mama mówiła, że na początku to oczywiste. Tata może mieć trudności, ponieważ rosnę w brzuchu u Mamy, oddalony od niego o całą przepaść. Tata nie czuje więc od wewnątrz mojej czkawki, ani wiercenia się, ani nawet mojego kopania. Mama postanowiła pomóc Tacie. Najpierw często opowiadała mu o tym co czuje, gdy się ruszam i podskakuję. Tata przytulał się wtedy do mamy, kładł rękę na jej brzuchu i czekał na moją reakcję. Na początku nie było łatwo. Nie znałem dobrze Taty, więc siedziałem cichutko i nie chciałem się wcale ruszać. Po kilku próbach, tata był bliski rezygnacji. Stwierdził, że chyba go nie lubię, skoro nie mam ochoty mu odpowiedzieć. Nie chciałem, żeby tak myślał, więc w końcu przemówiłem. Kopnąłem go w kciuk! Ale był wzruszony!
A ja czekałem na kolejne nasze rozmowy. Tata na początku wstydził się. I nie chciał głośno do mnie mówić. Mama mówiła, że to rozumie. Bo to rzeczywiście dziwne uczucie rozmawiać z kimś, kto jest jeszcze bardzo malutki i tak naprawdę go nie widać. Nie krytykowała Taty. Cierpliwie czekała i dużo ze mną rozmawiała. Tata często się temu przysłuchiwał i gładził brzuch Mamy. Mówił, że coraz częściej ma wrażenie, że dotyka mnie bezpośrednio. Zwłaszcza, jak ma zamknięte oczy. A ja coraz częściej kopałem w rękę Taty."  



Offline Gosiaczek80

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 8055
Pamiętnik z brzucha ...
« Odpowiedź #42 dnia: 10 Listopada 2006, 14:37 »
cz 2

"Czy dziecko przed narodzeniem lubi dźwięki muzyki? (2)
(opowieść Kacperka)


Aż pewnego dnia Tata się do mnie odezwał. Zapytał mnie o to jak się czuję i czy jest mi wygodnie w moim "domku". Byłem zachwycony. Kopałem i kopałem i cały czas się uśmiechałem. Mama mocno przytuliła się do Taty i powiedziała, że czuje się szczęśliwa, jak nigdy.
Od tego czasu Tata często opowiada mi o tym, co go cieszy, a co smuci i czym się w ciągu dnia zajmuje. Mama natomiast wiele opowiada mi o sobie. To są cudowne chwile spędzane z moimi Rodzicami. Zdarza się także, że Rodzice puszczają wodze fantazji. Mówią wtedy o swoich wyobrażeniach i oczekiwaniach w stosunku do mnie. Czasami mama opowiada mi o porodzie. Słucham wtedy, jak Rodzice będą mi pomagać podczas moich narodzin. Mama pokazuje mi jak będzie oddychać. Mówi, że trzeba to robić w specjalny sposób, abym miał dużo świeżego powietrza. Jaka ta Mama kochana, że tak o mnie myśli! I ciągle ćwiczy to nowe oddychanie. A ja już teraz czuję, że ten poród wcale nie będzie taki straszny...
Mama wspomina mi też czasami o specjalnym mleczku, które będę jadł, aby urosnąć. Tata natomiast opowiada mi, jak będzie się mną opiekował. Będzie zmieniał mi pieluszki, kąpał mnie i chodził ze mną na spacery. Będzie mnie też nosił na rękach, przytulał i całował. A potem grał w piłkę i prowadził poważne, męskie rozmowy. Mama się śmieje i mówi, że przecież mogę być dziewczynką. Tata jednak twierdzi, że z dziewczynką też można prowadzić poważne, męskie rozmowy.
Tata często powtarza, że czuje jak te wspólne rozmowy umacniają naszą więź. Nie tylko pomiędzy nami - mężczyznami, ale także pomiędzy Rodzicami. Tata mówi, że się chyba na nowo zakochał w Mamie. I ma wrażenie, jakbym był jego dobrym znajomym, z którym bardzo lubi się spotykać. I nie może się doczekać, kiedy się zobaczymy. Tata mówi też, że już podjął decyzję o uczestnictwie w porodzie. Mówi, że musi mnie przywitać razem z Mamą, bo w końcu wspólnie przegadaliśmy tyle godzin. Zobaczę moich Rodziców razem, ale się cieszę!
Tata mówi, że jakby wszyscy rozmawiali ze swoimi dziećmi, to na pewno byliby bardziej szczęśliwi. Wystarczy się tylko "przełamać" i przestać myśleć, że to śmieszne czy nie spotykane...
Mama też tak myśli i mówi, że czasami ma wrażenie, jakby sama była dzieckiem, bo wtedy, gdy ze mną rozmawia - myśli i czuje jak dziecko. I dzięki tym rozmowom uczy się rozpoznawać moje samopoczucie i potrzeby. Wie na przykład, kiedy jest mi niewygodnie, kiedy jestem zmęczony, a kiedy mam ochotę na zabawę. Wystarczy tylko wiara w moją chęć kontaktu z otoczeniem i wsłuchanie się w to, co chcę powiedzieć. Tata ostatnio stwierdził, że takie rozmowy ze mną dają mu poczucie większej dojrzałości i lepszego przygotowania do roli ojca. Czuje, że robi dla mnie wszystko, co najlepsze. I tylko czasami łapie się za głowę, gdy pomyśli ile go jeszcze czeka...

Daria Żarczyńska, psychol



Offline Gosiaczek80

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 8055
Pamiętnik z brzucha ...
« Odpowiedź #43 dnia: 10 Listopada 2006, 14:38 »
Czy dziecko przed narodzeniem lubi dźwięki muzyki?
(opowieść Kacperka)



U Mamy w brzuszku jest mi bardzo wygodnie i cieplutko. Ciągle rosnę, zdobywam nowe umiejętności i coraz bardziej poznaję świat.
Ostatnio zafascynowały mnie dźwięki. To niesamowite, że zacząłem na nie w końcu reagować. Z każdym tygodniem słyszę je coraz wyraźniej. Słyszę zarówno to, co dochodzi do mnie z zewnątrz, jaki i to, co dzieje się tu, u mamy w brzuchu. Z pewnością będzie Wam trudno uwierzyć, jak tu czasami jest głośno! Powoli się do tego przyzwyczajam. Zdarza się jednak, że boję się jakiegoś dźwięku, zwłaszcza gdy pojawia się niespodziewanie...
Moi Rodzice na szczęście też wiedzą o moich "słyszących" uszach. Starają się, aby nie były one bombardowane nadmiarem nagłych i głośnych dźwięków. Postanowili także moją nową zdolność wykorzystać. Zaczęliśmy razem słuchać muzyki! Oczywiście robiliśmy to już wcześniej, ale wtedy jeszcze nie byłem tego świadomy. Teraz zupełnie inaczej odbieram świat.
Od kiedy zacząłem reagować na dźwięk, bardzo lubię momenty przeznaczone specjalnie na muzykę. Rodzice nazywają je "wieczorami muzycznymi". Mama układa się wygodnie, a Tata szuka odpowiednich dla mnie rytmów. Najbardziej lubię, muzykę łagodną i spokojną. Lubię, gdy rytm muzyki jest podobny do częstotliwości uderzeń serca mojej Mamy. Uwielbiam dźwięki wydawane przez wiolonczelę, kontrabas, flet i fagot. Te instrumenty wydają dźwięki o niskich częstotliwościach i to mi bardzo odpowiada. Ostatnio stałem się miłośnikiem muzyki poważnej. Najbardziej relaksuje mnie muzyka Vivaldiego i Mozarta. Rodzice też to zauważyli i chyba dlatego często wspólnie wypoczywamy właśnie przy takich dźwiękach.
Moje upodobania muzyczne zmieniają się w zależności od mojego nastroju. Rodzice obserwując moje zachowanie, zgodnie uznali, że uspokajająco wpływają na mnie odgłosy przyrody. I kupili dla mnie taką specjalną kasetę, na której nagrany jest szum morza i odgłosy wiejącego wiatru oraz jeszcze inne podobne dźwięki. Ale sobie wtedy miło wypoczywamy! Gdy jednak nie mam wcale ochoty na kontakt z otoczeniem, a moi Rodzice niepokoją się, dlaczego się nie odzywam - włączają mi żywe i skoczne melodie. Wtedy przezwyciężam moje lenistwo i kopię z całej siły, żeby Rodzice byli zadowoleni. Czasami Rodzice robią seans muzyczny bezpośrednio dla mnie. Wygląda to w ten sposób, że Tata przygotowuje słuchawki, które zakłada na moje uszy. Oczywiście tak naprawdę jest to niemożliwe, ale wszyscy to sobie w ten sposób wyobrażamy. Rzeczywiście, gdy Mama zakłada słuchawki na swój brzuch, słyszę wyraźniej pojawiającą się muzykę. Czasami Mama również zakłada słuchawki na swoje uszy. Robi to zwłaszcza w miejscach, gdzie nie może słuchać inaczej. Ja co prawda tego nie słyszę, ale Mama słucha wtedy tego, co lubi i to mnie bardzo uszczęśliwia.
Bywają takie wieczory, kiedy Rodzice zabierają mnie na koncert. Najczęściej jest to koncert muzyki poważnej. Już wcześniej wszyscy to wyjście przeżywamy. Ubieramy się odświętnie, a ja czuję, że wkrótce wydarzy się coś szczególnego. I rzeczywiście, muzyka która się pojawia jest dla mnie ogromną przyjemnością. W większości za pośrednictwem Mamy i hormonów, bo Mama jest wtedy bardzo szczęśliwa, a ja przy spokojnych dźwiękach miło sobie wypoczywam.
Ostatnio Tata wpadł na nowy pomysł i zaczął wprowadzać mnie w świat dźwięków granych specjalnie dla mnie. Niesamowite, prawda? Tata gra dla mnie utwory muzyczne, które sam komponuje na cymbałkach i... grzebieniu! Mama to nazywa "mało profesjonalną improwizacją", ale Tata mówi, że ta muzyka płynie z jego serca i z pewnością ja to czuję. Lubię także takie chwile, kiedy mama mi śpiewa, zwłaszcza kołysanki, które sama dla manie ułożyła. Gdy słyszę te różne melodie - coraz bardziej się do nich przyzwyczajam. Mama mówi, że prawdopodobnie z taką samą przyjemnością będę ich słuchał gdy się urodzę. Znajome dźwięki dadzą mi poczucie bezpieczeństwa, a gdy będę miał gorsze dni, mogą sprawić, że dzięki nim poczuję się lepiej.



Offline Gosiaczek80

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 8055
Pamiętnik z brzucha ...
« Odpowiedź #44 dnia: 10 Listopada 2006, 14:39 »
Jak nienarodzone dziecko czuje się przed porodem?
(opowieść Kacperka)


Jestem jeszcze u mamusi w brzuszku. Co prawda ludzie dookoła tajemniczo wzdychają i mówią, że "to już wkrótce", ale ja się nie przejmuję. Wiem o co chodzi. Mam się urodzić! Rodzice często mi o tym mówią i wspólnie się do porodu przygotowujemy. Mama specjalnie dla mnie oddycha. A do mnie dociera ogromna ilość świeżego tlenu. Wiem, że to będzie szczególnie ważne podczas porodu.
Razem z Mamą przygotowuję się też do parcia. Czuję wtedy ucisk i spychanie. Podobnie będę czuł podczas porodu. Mama mówi, że to spychanie będzie trochę silniejsze niż podczas ćwiczeń. Na tyle silne, że znajdę się na zewnątrz. Z pewnością mnie to trochę zdziwi, ale Mama będzie robiła wszystko, abym bał się jak najmniej.
Tata, kiedyś usłyszał, że poród dla mnie, to jak dla dorosłego nadepnięcie na minę. Czyli totalne zaskoczenie i dezorientacja. Tata nie chciałby, abym swoje narodziny wspominał jako smutne wydarzenie. Chce mi pomóc. Mówi, że największą pomocą dla mnie jest wspieranie Mamy. Bo gdy Mama się boi, przekazuje mi takie hormony, które sprawiają, że ja też odczuwam lęk. Wszystko więc zależy od Mamy. Jeżeli ona zapomni o prawidłowym oddychaniu, które mnie dotlenia - będzie mi smutno i źle. Jeżeli natomiast Mama skoncentruje się na porodzie, a głównie na pomaganiu mi podczas porodu - urodzę się mniej zmęczony i przestraszony. Tata ma właśnie przypominać mamie o oddychaniu i parciu w odpowiednich momentach oraz dbać o to, żeby nam było wygodnie.
Wczoraj Rodzice rozmawiali z panem doktorem. Powiedział im, że jestem już gotowy do porodu. Ustawiłem główkę w kierunku kanału rodnego. Tata się ze mnie śmieje, że pływam sobie do góry nogami. Mama twierdzi natomiast, że jestem bardzo mądrym dzieckiem, skoro już teraz tak dobrze się ulokowałem. Zdarza się, że niektóre dzieci robią to przed samym porodem, a do tego czasu ich rodzice martwią się, że nie zdążą tego zrobić. Są też dzieci, które nie chcą w ogóle się dobrze ułożyć i wtedy na zewnątrz pojawia się najpierw ich pupcia zamiast główki. Pan doktor powiedział, że już lada dzień Rodzice będą mogli mnie przytulić. Mama była bardzo wzruszona i powiedziała, że też tak czuje. Nawet nie przypuszcza, że ja mam podobne przeczucie.
Pan doktor pytał, czy Mama odczuwa skurcze. Mama przyznała, że ostatnio pojawiają się znacznie częściej. Są to tak zwane skurcze przepowiadające. Dzięki temu, że istnieją, mam czas na przyzwyczajenie się do nich jeszcze przed porodem. Nie są one co prawda tak silne jak podczas samego porodu. Ich zadaniem jest oswoić mnie do pewnej niewygody, jaką jest ściskanie i zgniatanie. Już się chyba do nich przyzwyczaiłem. I chyba je polubiłem. Czasami nawet sobie myślę, że one są po to, żeby mnie troszkę popieścić...
Mama mi wspomina, że właśnie takie ściskanie będę czuł podczas moich narodzin. Będzie to o wiele silniejsze doznanie, ale podobne do tego, co czuję teraz. Rodzice podkreślają nieraz, że jestem w trochę gorszej sytuacji. Nie potrafię się sam do porodu przygotować. Muszę liczyć na moich Rodziców. Dobrze, że oni tyle na ten temat wiedzą. Ciągle coś o porodzie czytają i dużo rozmawiają z innymi rodzicami. Podstawą jest jednak ich przekonanie, że podczas porodu najważniejszą osobą będę ja! To przecież ja mam się urodzić...



Offline Gosiaczek80

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 8055
Pamiętnik z brzucha ...
« Odpowiedź #45 dnia: 10 Listopada 2006, 14:40 »
Jak dziecko przeżywa swoje narodziny?
(opowieść Kacperka)



Budzę się dzisiaj trochę wcześniej niż zwykle. Czuję, że coś mnie uciska i jakoś mi mniej wygodnie. Po chwili namysłu, w poszukiwaniu bardziej wygodnego miejsca, zaczynam się przesuwać. Strasznie tu ciasno! Stwierdzam, że chcę się stąd wydostać. Zupełnie nie wiem, jak mam to zrobić. Słyszę, jak Mama mówi do Taty: "Kochanie, chyba się zaczyna". Tata przytula się do Mamy, a mnie zaczyna delikatnie głaskać. Słyszę znajomy głos Rodziców. Robię się spokojniejszy. Czuję się jak dawniej, za starych czasów.
Ale co to? Znowu ściska. Mama zaczyna swoje specjalne oddychanie. I znowu jakoś mi lepiej. Tata mówi, że on się zajmie mierzeniem czasu. Mama się uśmiecha i mówi, że to jeszcze za wcześnie. Skurcze są słabe, a odstępy między nimi długie. Mama zjada małe śniadanko i nuci moją ulubioną kołysankę. To mnie bardzo uspokaja. Mamę też. Ściskanie pojawia się raz na jakiś czas. Czuję, że wtedy moje serduszko prawie przestaje bić. Dzieje się tak na szczycie skurczu. Szyjka macicy rozwiera się a moja główka przechodzi coraz niżej przez kanał rodny. Boję się. Mama mówi, że to za sprawą adrenaliny. To taki hormon, który potem pozwoli mi się lepiej przystosować do innego życia na zewnątrz.
Wędruję wciąż niżej kanału rodnego. Moja główka naciska na szyjkę macicy. To ułatwia jej rozwieranie. Z każdą chwilą coraz bardziej moja główka wchodzi w głąb szyjki. Czuję się, jakbym zakładał sweter ze ściągaczem. Ściskanie jest coraz mocniejsze. Słyszę dziwne dźwięki. Mama mówi, że to tak, jakby kilkakrotnie ściskać dłońmi zasłonięte uszy.
Moja główka jest bardzo ściskana. Największy nacisk czuję na tył główki. Na szczęście nic mi z tego powodu nie grozi. Moje kości są bardzo miękkie, a szwy czaszkowe niezrośnięte. Teraz, kiedy się rodzę, kości mojej czaszki poruszają się (przemieszczają się?). Dzięki temu moja główka dopasowuje się do "formy", jaką jest kanał rodny.
Szyjka macicy wciąż się rozwiera. Trwa to już strasznie długo. Jestem zmęczony. Mama dba o mnie jak może. Rozmawia ze mną, głaszcze mnie i ustawia się w różnych dziwnych pozycjach. Pomaga mi to w przesuwaniu się niżej. Teraz czekamy, aż kanał rodny będzie wystarczająco szeroko otwarty. Musi się w nim zmieścić najpierw główka, a potem całe moje ciałko.
Jest mi bardzo ciasno. Coraz bardziej. Słyszę, jak Mama mówi do Taty, że pękł pęcherz płodowy. Woda, w której do tej pory pływałem wycieka. Zostałem unieruchomiony! Zniknęła cała woda, która umożliwiała mi poruszanie się. Położna mówi, że teraz już będzie "z górki". Faktycznie czuję się jakbym zjeżdżał z górki, ale jak długo to jeszcze potrwa?
Ściskanie jest niemal bez przerwy. Jest mi bardzo ciasno. Schodzę w dół. Jejku, co to? Zaczynam się obracać. Ale dziwnie się czuję! Dzięki temu idę coraz niżej. Czuję tak, jakbym przebijał głową mur.
Nagle ogromna siła spycha mnie jeszcze niżej. Mama mówi, że pojawiły się skurcze parte. Część mojej głowy jest już na wierzchu. Na zewnątrz widać moje włoski. Teraz powoli pojawia się również moja twarz. Urodziła się cała moja główka! Czuję, jak Mama mnie dotyka. Głaszcze mnie po świeżo urodzonej głowie. Ten moment jest bardzo przyjemny. Dodaje mi otuchy na dalszą drogę. Teraz musi się urodzić reszta mojego ciała!
Wykonuję ruch śrubowy. Widać już moje jedno ramię. Za chwilę pojawia się drugie.Kolejna wielka siła wypycha na zewnątrz moje rączki, brzuszek, pupcię i nóżki. Jestem już cały.
Urodziłem się!!! Witaj mój nowy, ogromny świecie!


Daria Żarczyńska, psycholog



Offline Gosiaczek80

  • Chuck Norris
  • ********
  • Wiadomości: 8055
Pamiętnik z brzucha ...
« Odpowiedź #46 dnia: 10 Listopada 2006, 14:41 »
Co dziecko przeżywa po narodzeniu?
(opowieść Kacperka)


Urodziłem się! Wydostałem się na zewnątrz. Jestem bardzo zmęczony i odrętwiały. Jak po porządnym masażu. I trochę mi pulsuje w głowie. Jestem oszołomiony wszystkim, co zastałem na tym świecie. Słyszę nowe dźwięki, czuję nowe zapachy. Widzę oślepiające światło i jest mi bardzo zimno! Suche powietrze atakuje moje płuca. Zniknęły przytulne ścianki mojego mieszkanka. Dookoła jest tyle nieogarniętej przestrzeni. Wykrzywiam usta, macham rączkami i nóżkami. Może się jakoś obronię przed tą nową rzeczywistością?
Próbuję samodzielnie oddychać. Moje pęcherzyki płucne rozprężają się. Chcę wyrzucić z siebie to suche powietrze. Płaczę! Robię to po raz pierwszy. Wszyscy przyjmują to jako objaw mojego zdrowia. Dla mnie jest to płacz z bezsilności i lęku. Nie rozumiem tego, co się ze mną dzieje.
Słyszę mnóstwo głośnych dźwięków. U Mamy w brzuszku wszystkie odgłosy były ciche i dalekie. Byłem jak nurek, który zostawia na powierzchni cały hałas tego świata. Moje uszy nie są przyzwyczajone do głośnych rozmów i krzyków. Dlaczego nie mówią przy mnie szeptem? Wtedy huk w mojej głowie byłby trochę mniejszy.
Jest mi bardzo zimno. Trzęsę się. Na szczęście Mama mnie przytula. Jej miękkie ciało jest bardzo cieplutkie. Ma specjalne wgłębienie na brzuchu. Właśnie tam się wtulam. Leżę w najbardziej odpowiednim miejscu na świecie! Czuję, jak Mama oddycha, czuję dotyk jej delikatnej skóry. Nasze skóry się stykają. Bezpośredni dotyk rąk mojej Mamy jest dla mnie nowym przeżyciem. I bardzo przyjemnym. Słyszę dźwięk znajomego pukania. To serduszko mojej Mamy. Jakie to cudowne!
Mama głaszcze i obejmuje moje ciałko. Przez wiele miesięcy byłem otoczony ściankami mojego mieszkanka. Teraz mam wrażenie pustki. Ramiona Mamy oplatają mnie dookoła. Gdy poruszam nóżkami, napotykam opór i czuję się jak u Mamy w brzuszku. To mnie uspokaja. Mama przykrywa mnie pieluszką. Dokładnie osłania moją główkę, przez którą ucieka najwięcej ciepła. Moje ciałko jest skulone. Jeszcze nie potrafię się całkiem wyprostować. Moje mięśnie muszą się stopniowo przyzwyczaić do nowej rzeczywistości. Jak dobrze, że Mama potrafi to uszanować.
Wciąż jeszcze jestem zasilany tlenem z pępowiny. Dzięki temu lepiej znoszę swoje pierwsze oddechy. Ból w płucach nie jest taki okrutny. Powoli przyzwyczajam się do głębokiego oddychania. Podoba mi się to coraz bardziej! Gdy oddycham już swobodnie, a pępowina przestaje tętnić, Tata definitywnie odłącza mnie od Mamy. Przecina pępowinę. Od tej pory jestem niezależnym człowiekiem. Oddycham samodzielnie! Zaczynam marzyć o ciepłej kąpieli. Taki relaks dobrze by mi zrobił! Przyzwyczaiłem się do przebywania w wodzie. Przez wiele miesięcy pluskałem się w płynie owodniowym. Teraz jestem na suchym lądzie. Muszę przywyknąć do szybkiego ruchu. Dlaczego tak prędko muszą mnie zważyć i ubrać?
Nie mogę otworzyć oczu. A gdyby tak przygaszono trochę światła? Po tylu miesiącach półmroku, te reflektory zupełnie mnie oślepiają. Chciałbym zobaczyć moją Mamę i spojrzeć w oczy Tacie... Dopiero po jakimś czasie nieśmiało spoglądam przed siebie. Witajcie Rodzice! Leżę przy piersi mojej Mamy i zmrużonymi oczami przyglądam się jej twarzy. Właśnie z tej odległości widzę ją najlepiej. Patrzę. A Mama coś mi pokazuje. Nie wiem co to, ale nieśmiało dotykam tego policzkiem, potem ustami. A teraz językiem. Zaciekawia mnie to coraz bardziej. To brodawka. Nieśmiało ją oblizuję. Teraz wciągam ją w moje usta. Leci mleczko. Jakie ono pyszne! Jestem spokojny. Wcale nie mam ochoty na sen. Słyszę cichy głos Taty: "Cześć Przyjacielu!" Odwracam główkę w jego stronę. Czy to łzy w jego oczach? Mama przytula mnie jeszcze mocniej. Całuje moje rączki. Patrzymy sobie w oczy.
Rodzice mnie głaszczą. Robią to z ogromną czułością. W ten sposób się poznajemy. A słowa są zbędne. Ja wiem, co oni chcą mi powiedzieć. Wiem, że jestem ich największym skarbem. Czuję to. Mój stan mogę określić dwoma słowami: pełnia szczęścia!



Offline Maja

  • Global Moderator
  • Chuck Norris
  • *****
  • Wiadomości: 34378
  • Płeć: Kobieta
  • bono animo es
  • data ślubu: 28 sierpnia 2004r.
Pamiętnik z brzucha ...
« Odpowiedź #47 dnia: 10 Listopada 2006, 14:51 »
Cytat: "Gosiaczek80"
Jestem spokojny. Wcale nie mam ochoty na sen. Słyszę cichy głos Taty: "Cześć Przyjacielu!" Odwracam główkę w jego stronę. Czy to łzy w jego oczach?


jakiś sugestywny ten tekst bo ja też mam łzy w oczach.....