Opowiem wam tragiczną historię z morałem, której byłam bohaterką - zaledwie chwile temu!!
Winna sobie jestem sama, bo wyszłam z założenia, że dobra marka, to solidne produkty

No ale z drugiej sytony - może góre wizęła moja naiwność albo brak "pomyślunku"
Zaczne od początku!!
Z uwagi na piekna pogode za oknem, ale biorąc pod uwage temepraturki raczje jesienno - zimowe, postanowiłam uprac swój ulubiony zimowy wełniany sweterk. Zeby go odświeżyc i żeby cudnie pachniał jak go włoże. Z wielka energią przystapiłam do działania... na koneic wlałam pieknie pachnący płyn do płukania i zostawiałm żeby sobie poleżał chwile w wodzie:)
Było pieknie, usiadłam przed kompem, żeby sprawdzić co się dzieje tu i ówdzie..i nagle..adrenalina ścisnęła mi gardło, a ciśnienie 800
W moim pierścieniu nie ma kmienia!!!!!!!!!!!! Po szaleńczej pogoni mysli pobiegłam do łazienki... jak to dobrze, że od razu nie wypuściłam wody...po kilkunastominutowym dokąłdnych szukaniu - jest!!Znalazł się!!
No ale co teraz....

pomyslalam... Co mój A. na to powie... Czy to nie jakiś zły omen

Walczyłam, walczyłam... w końcy wykonałam tel. do A> - z pytaniem, czy przyapdkiem ma gwarancje na moje cudeńko...odparł, że tak, ale dlaczwgo pytam..i tu...

ale on rozesmiał się, i powiedizła, ze zaarz bedzie bo jedzie w nasze okolice do klienta i od razu weźmie i zrobi z tym porządek...

Już wziął, oddał, teraz mamy czekac na tel. kiedy będzie - podbno dopero w przysżłym tyg

A morał.... uważajcie na swoje cudeńka... bądzcie bardziej przewidujące niż wasza głupiutka Vall... I nie ufajcie ze solida marka (KRUK) da wam produkt wytrzymały na wszystko
