Serdecznie gratuluję nowym ciężarówkom...
Ja też jestem szczęściarą w temacie... Jedną ze statystyk zasililiśmy (ciąża pozamaciczna "trafiona" w pierwszym cyklu), potem z Nikodemem zaszłam w drugim cyklu (choć na ciąże czekałam dłużej, bo jednak musiałam odczekać ze staraniami po operacji), a o Kajtka jeszcze nie zdążyliśmy się zacząć starać... jeden raz się nie zabezpieczyliśmy, ale mając na względzie gro naszych znajomych doszliśmy do wniosku, że tak łatwo w ciążę to się nie zachodzi... a jednak u nas było inaczej...
... wśród naszych znajomych bardzo dużo par wiele miesięcy/lat czekało na maleństwo. Mamy maluszki z in-vitro, po inseminacjach... niezliczona ilość poronień... i patrząc z mojej perspektywy- bardzo, BARDZO mocno przeżywałam fakt, że tak ciężko im było podczas starań o największe szczęście

Czułam się potwornie, choć to absurdalne, że nam to tak łatwo poszło

Mam przyjaciółkę, z którą gadam codziennie przez telefon, widujemy się bardzo często... starali się z mężem o maleństwo grubo ponad rok. Gdy dowiedziałam się o ciąży z Kajtkiem po pierwszym szoku i radości doszedł mi ogromny stres- jak ja to jej powiem?? Wierzcie mi, że przez 2 tygodnie biłam się z myślami i nie mogłam jej tego wyjawić... Któregoś dnia zadzwoniła do mnie i z piskiem krzyczała w słuchawkę, że jest w ciąży!!!! Nie przerywałam jej potoku słów tylko płakałam do słuchawki z radości

Po moim "na kiedy masz termin? " powiedziała, że na 4 listopada... ja jej odpowiedziałam, że najpewniej spotkamy się na porodówce

I faktycznie- minęłyśmy się w drzwiach. Ja wychodziłam, a ona wjeżdżała