My bylismy na indywidualnych lekcjach. Mąż "załapał" podstawowe kroki dodatkowe figury nic trudnego, taki standard jak wiekszość tańczy, typowy taniec urzytkowy. Skończyło sie na tym że mąż w dniu ślubu zapomniał wszystko łącznie z podstawowym krokiem, ja próbowałam go naprowadzić, ale nie za dobrze to wychodziło, odpusciłam skończyłło sie na przytulańcu. Dodam że nie wziełam pod uwagę sukni (typu ksiezniczkowatego) która też troszkę utrudniała taniec.
Cieszcie sie chwila, która bardzo szybko mija nie skupiajcie sie na doskonałym tańcu, bo to tylko niepotrzebny stres!