Żyję!

Miśka, dzięki za kciukasy, chyba coś dały, bo nie dość, że dobiegłam do mety, to jeszcze poprawiłam swój czas o ponad 2,5 minuty

21,097 km po raz kolejny oficjalnie przebiegnięte!

Anemio - spadówa


Powiem Wam, że przed każdym biegiem zawsze się coś dzieje. ZAWSZE. Kiedyś przypaliłam żelazkiem numer startowy

Ale półmaraton w Pile przeszedł chyba wszystko. Wczoraj przypaliłam sobie spodenki jak je prasowałam. Pozostała dziura (mało widoczna, ale zawsze). Musiałam biec w tych spodenkach, bo jesteśmy po remoncie i Bóg tylko jeden wie, gdzie są drugie

Źle się psychicznie czułam z tym, że biegnę z dziurą na tyłku

Godzinę przed biegiem, mimo że jadłam kanapkę, poczułam, że jestem głodna. Chodziliśmy z A. w poszukiwaniu otwartego sklepu z bananami. Nie było, więc musiały wystarczyć mi rodzynki

5 minut do startu a ja czuję że muszę do TOI TOIA (zawsze nawiedza mnie wizja, że na trasie będę musiała szukać krzaków

). Przeskakiwałam przez metalowe ogrodzenie, żeby dostać się do tego TOI TOIA

A na koniec zauważyłam, że nie mam ogolonych nóg

Mówię Wam, cyrk na kółkach
Liliann, wiele osób ma przukurczone te mięśnie. efekt stylu życia, łażenia w szpilkach i hiperlordozy. Rozciągaj
