Dla mnie 4. klasa to był zupełnie inny budynek (moja podstawówka była w dwóch różnych częściach dzielnicy). Pamiętam chodzenie z plecakiem z sali do sali. Taka "nowość", no i w ogóle inny, "dorosły" plecak - skórkowy, zaciągany na sznurek

Wtedy też okazało się, że pomimo tylu nieobecności w klasach 1-3 świetnie radzę sobie z materiałem i dostałam pierwsze świadectwo z paskiem.
Większym szokiem dla mnie była pierwsza klasa po zerówce, niż 4. klasa po 3.