Dziewczyny, nie wybrabiam już

. Zaraz zabieram się za pisanie petycji do dyrektorki.
Dzisiaj rano ten gnój na moich oczach, oczach innych rodziców i innych dzieci, ściągnął spodnie, majtki, wypiął dupę, a później machał sobie małym i udawał, że sika na ścianę. Powiedziałam o tym nauczycielce, to wzięła go na stołówkę, po czym po minucie wybiegł ( nikt za nim nie wyszedł), pobiegł na 1 piętro i rzucał z niego kasztanami. Zwróciła mu uwagę nauczycielka dyżurująca, postawiła go do kąta, a on jej uciekł, po czym ta machnęła ręką.
Ponoć to samo zrobił na 1 lekcji, na religii. Że wyciągnął małego i machał.
I wiecie, co jest najgorsze? Że nauczyciele mają w dupie, w szczególności dyrektorka. Złapałam katechetkę i zapytałam, czy to prawda, że gnój się obnażył. A ta do mnie z mordą, że to wszystko wina dzieci. Że go podkręcają, a on - biedny, robi to w obronie. Że dzieci są temu winne, a on biedny cierpi.
Tak się wku^%@&)*, że powiedziałam "przepraszam"i odeszłam.
Jedno dziecko opuściło już klasę, dużo rodziców myśli nad zmianą szkoły. Ale tak sobie myślę - dlaczego my mamy uciekać? Dlaczego bezpieczeństwo dzieci jest zagrożone i to my, rodzice grzecznych dzieci, mamy uciekać do innych szkół, narażając dzieci na stres, zmianę otoczenia i nauczycieli...
