Oki,powiem Cijakja mialam. Robilam prywatnie, wiec nie zostawalam w szpitalu, wiem, ze jezeli robi sie na kase to sie zostaje. Przyszlam rano, okolo 7. Bylam zaraz po @, pozniej niz do 10 dnia cyklu sie nie wykonuje tego badania. Pobrali mi krew i mocz do badania, cytologie mialam robiona z miesiac wczesniej wiec tego juz nie robili. Zostalam zbadana ginekologicznie, pobrali jeszcze tylko probke wydzieliny, aby upewnic sie, ze nie ma zapalenia.
Kazali mi cos zjesc, dali nospe. Pytali czy chce ketonal, ale ja nie biore tego typu lekow wiec zrezygnowalam. Po okolo 20 minutach zabrali mnie do pracowni rentgenowskiej. Kazali polozyc sie na stole, lekarz zalozyl urzadzenie do wprowadzenia kontrastu, kazal lezec, wpuscil kontrast i zrobili zdjecie i bylo po wszystkim. Cale badanie trwalo moze z 5 minut, wprowadzenie kontrastu moze ze 20 sekund. Zakladanie urzadzenia to odczucie podobne do wypalania nadzerki elektrokoagulacja. Wpuszczanie kontrastu mnie nie bolalo wcale.
Po tym poszlam do biura, zaplacilam, dostalam wypis i tyle.