hmm więc tak:
- nie potrzebowałam świadectwa (i dobrze, po co ksiądz ma wiedzieć jaką szkołę kończyłam, czy jakie oceny otrzymałam)
-kurs małżeński mialam w liceum, mąż też... ale go nie uznali.. i nie chodziło o to, że skończyl się termin ważności 3 lat, jak napisała foremka Aldoneczek.. w moim przypadku od ukończenia liceum minęły co prawda 4 lata, ale Kodi skończył szkołę i miał kurs 2 lata wcześniej..
-ale za to fajna babka była z poradni.. weszlismy, machnęła podpis i już
żadnych zbędnych kazań
- a nauki były fajne, krótkie... takze nie było źle