Dziękuje za miłe powitanie
Profil już uzupełniłam,a jeśli chodzi o coś więcej o sobie hmm...
Jestem zwykłą,szarą osobą,posiadającą marzenia....
Moja historia poznania swojego przyszłego męża,jest dla niektórych jak z bajki......
Ale mogę Wam ją opisać....
Połączył nas internet,przez zupełny przypadek....
Kiedyś jak ktoś powiedział mi,że poznał swoją połówkę lub ogólnie mówiąc fajnych ludzi poprzez internet,było to dla mnie nie pomyślenia...
Net,ludzie poznawani w ten sposób to mnie odrzucało...
Jak rozpadł się mój pierwszy związek odważyłam się wejść na czaty netowe,poznałam tam masę ludzi,wydawało mi się,że wszyscy są mili,ach i och...Wtedy nadeszło zwątpięnie,że jednak się myliłam,że można w ten sposób poznać fajne,doborowe towarzystwo.Poznałam nawet faceta z którym zaczęłam wiązać jakieś nadzieje...Był miły,sympatyczny...Godzinami mogliśmy rozmawiać na skype,przez telefon...Były nawet plany,że we ferie (zeszłego roku) spotkamy się (odległość była zbyt duża,żeby mogło to nastąpić wcześniej).
Wymieniliśmy fotki między sobą i....
No własnie i skończyło się....Po krótkim okresie czasu dziwnym trafem dotarły do mnie wieści,że po necie krążą moje rozebrane zdjęcia (przerobione,nie wysyłałam fotek rozebranych).Znajomość zakończyłam..
Ale mało tego,to zaczęły do mnie dochodzić dziwne rzeczy o mnie (właśnie na czatach) Facet narobił mi brudu....
Wtedy znów wróciłam do wcześniej opini o ludziach z netu....
Ci wszyscy "mili i sympatyczni" ludzie uwierzyli jemu,nie słuchając nawet mojego zdania...Ale to w sumie nie ważne,nie zależało mi na ich opiniach.
Zrezygnowałam z czatów,pozostała tylko jedna dziewczyna która okazała się być tą prawdziwą koleżanką.
I kiedy pewnego dnia (dokładnie 27 lutego zeszłego roku)weszłam do mojego pokoju na czatach,by go usunąć,chwilkę jeszcze pogadałyśmy razem.I nagle wszedł jakiś gość...
Odezwał się,zaprosił na forum...Pierwszy mój odruch to było coś w sensie-"co Ty odemnie chcesz człowieku,daj mi spokój".
Jednak po kilku dniach weszłam na to forum,tak z ciekawości.Nie spodobało mi się,myślałam,że znów jacyś "popaprańcy".
Ale kontakt właściciela forum został w gg....
Zaczęliśmy rozmawiać,coraz częściej i więcej...
A w połowie marca odważyłam się i spotkałam się z Nim...Od razu wiedziałam,że jest godny zaufania (chociaż były momenty gdy chciałam uciec z pociągu i wrócić).
To była miłość nasza wspólna od pierwszego wejrzenia....
Zaczęłam się udzielać na Jego forum,a w czerwcu zamieszkaliśmy razem.
Ktoś powie-"szalona",ale tak było....
To było coś co zaiskrzyło od razu....
Z czasem poznałam więcej ludzi z Jego forum,okazali się wspaniali..
Znów wróciła wersja,że się myliłam,że w ten sposób można poznać fajnych ludzi...I tak pozostało do dziś...
Mieszkamy razem już ponad rok,Leszek jest starszy odemnie o 15 lat,jest rozwodnikiem,więc w sumie będziemy mieć tylko ślub cywilny,ale wcale mi to nie przeszkadza..
Wiem,że mogę liczyć na Niego zawsze...Pokochał mnie i mojego syna....
Jeśli chodzi o nasze przygotowania to wszystko jest już dopięte na ostatni guzik...
Wesela nie będzie,po przysiędze w Urzędzie Stanu Cywilnego będzie taki mały poczęstunek u nas w domu...
Antalis pisała o wklejaniu fotek,suknia itp.
Ale chyba miała na myśli suknie do kościelnego,a ja takiego nie będę mieć,więc sukienki nie warto zamieszczać...
Tak prawdę mówiąc nawet nie wiem gdzie jest na to miejsce,gubię się tu...Tyle różnych tematów....
Ale pomalutku dojdę do wszystkiego...
Pozdrawiam wszystkich cieplutko....