Ok, więc jaki jest historii ciąg dalszy?
Postanowiłam zadzwonić naLiściastą, celem wyjaśnienia tej Pani, że jeśli chce coś sprostować, to może to na naszym forum zrobić, byleby nie wydzwaniała do mojej koleżanki.
Niestety Pani powiedziała, że nie przestanie jej nękać póki to ja nie sprostuję wypowiedzi. Uznała, że ja kłamię, ponieważ moja koleżanka nie potwierdza całej sytuacji. Niestety, ale nawet jeśli dojdzie do konfrontacji, to obawiam się, że moja kumpela wymięknie. Ona jest bardzo słąbą osobą i raczej unika konfliktów za wszelką cenę.
Mimo, że tłumaczyłam tej pani, że jeśli ma jakieś "ale" to może je mieć wyłącznie do mnie, ponieważ to ja jestem autorem "oburzającego" postu, ta pani powiedziała, że nadal będzie do niej wydzwaniać, aż nie dojdzie prawdy. Niestety prawda ta prawdopodobnie bedzie taka, jaką ta pani będzie chciała usłyszeć.
Z rozmowy, która trwała przeszło 20 minut usłyszałam, że robię na nią nagonkę, mimo że nie jestem z branży. Usłyszałam też, że życzy mi, aby błoto, którym ja rzucam obróciło się przeciwko mnie. Usłyszałam też, że ta pani nie ma czasu siedzieć na internecie i się tutaj bronić...
Dalej, dowiedziałam się, że zostanie mi założona sprawa w sądzie, przez pewnego rodzaju zgrupowanie. Ponieważ ta pani, już jest w kontakcie z panem fotografem, którego też zniszczył internet i oni mnie (i nie tylko) pozwą. Dowiedziałam się, że za tego rodzaju pomówienia grozi mi kara pieniężna do 10.000 złotych.
Zapytałam, czego odemnie oczekuje. Oczekuje, że sprawę sprostuję. Obiecałam raz jeszcze porozmawiać z koleżanką i jeśli ta wyprze się wszystkiego, to oczywiście sprawę wyjaśnie.
Z czasem rozmowa niosła ze sobą coraz mniej konkretów, ponieważ zaczęły pracować emocje. Poprosiłam Panią, byśmy kończyły, bo ja mam jeszcze inne zajęcia. Pani, zaś odparła mi -że, jak się narozrabiało, to trzeba czasu na posprzątanie (lub coś koło tego) bardzo się zirytowałam, bo zdeklarowałam tylko chęć dojścia prawdy, a pani już mnie potraktowała jak winną.
Deklaruję wszem i wobec, że nie jestem z branży kosmetycznej, że nikogo nie chcę zniszczyć i, że nie czuję się winna. Jedynie jest mi przykro, że przez całą tą sytuację mogą ulec pogorszeniu moje kontakty z koleżanką, której nie chciałam zrobić kłopotu!
Niemniej ze swojej deklaracji jaką złożyłam tej pani, ja się wywiążę, choćby się miało okazać, że się myliłam, lub miałabym wylądować w sądzie, bo się nie myliłam.