Witam,
chciałam odświeżyć troszeczkę wątek Niebieskiej piosenki bo....czytam i czytam i..... tak jakoś dziwnie jest odbierana... małżeństwo, które właśnie zmarło?? Które sie zakończyło?? Hmm... jak słuchałam tej piosenki pierwszy raz to od razu skojarzyła mi się z pierwszym tańcem... jej słowa odbieram jako zakończenie pewnego etepu życie i wejście w nowy ... w MAŁŻEŃSTWO... Ja jestem z moim Narzeczonym ponad 8 lat i jak w każedym zwiazku bywało różnie... wesoło, smutno, lekko i ciężko...ale wspieraliśmy się nawzajem, byliśmy dla siebie oparciem w każdej chwili....i wydaje mi się, że ta piosenka jest właśnie o tym... o tym czasie jak jest sie RAZEM.. i nie koniecznie czasie zakończonym śmiercią - jak ktoś tam napisał, ale zakończonym wejściem na "wspólną drogę życia" czyli ślubem... oddaje ona całe 8 lat.... wzrusza mnie za każdym razem i nie wyobrażam sobie innej piosenki na pierwszy taniec...
A poza tym pierwszy taniec powinien być naprawdę wyjątkowy, a nie jakieś tam fiu-bździu
Pozdrawiam