ja jestem za bramami sąsiadów czy rodziny i przyjaciół, ale u nas były 3 bramy, z czego ani jedna nie była robiona przez znajomycyh. Już jak przyjechaliśmy do koscioła to dwóch chłopaczków się czaiło i po ceremonii nie zdołaliśmy nawet wyjść do kruchty, bo stanęli i zaczeli się natarczywie domagać pieniedzy

oczywiście nie mielismy nic przy sobie, bo 1. nie spodziewaliśmy się takich "atrakcji" a po 2. nawet nie mielismy żadnej kasy ani cukierków przygotowanych.. poratował nas świadek który wyszperał wszystkie drobne jakie miał z własnego portfela...
żeby nie było dosyć, to po odebraniu życzeń od naszych gości chcielismy juz wyjść z kościoła, wtedy pojawiła sie kolejna parka obdartych, zapijaczonych obszczumurków właśnie z kabelkiem i też zaczeli domagać się kasy...

Żeby jeszcze jakos wyglądali, ale nie... obdarte to i zapijaczone jakimś tanim winem.. Znów nas świadek poratował i dał im dychę. ja byłam już nieźle wkurzona...
i żeby nam sie atrakcje nie skończyły pod tym względem, to przy samochodzie stało dwóch dresiarzy, którzy dostali pół litra od teścia... ja byłam gotowa pogoić ich własnym bukietem... wiem, wiem, nerwowa jestem - ale ileż można??!!
po wszystkim stwierdziliśmy, ze razem z mężem i znajomymi też zajmiemy sie tym "biznesem" i bedziemy ustawiać chamskie bramy przed kościołami... A co!! Zarobić można bez żadnego wysiłku!!
