
Agami, aleś tego wypisała!!!!
No cóż... lepiej zajmij się organizowaniem niz wymyslaniem

zapewne lepiej na tym wyjdziesz
Ale poważnie. Nie stresujcie sie dziewczyny!!!!!! Naprawdę, jak napisała Maja, wszystko w tym dniu mija bezpowrotnie, cały stres i adrenalinka nie pozwala się rozpłakać, musicie myśleć o czymś wesołym, o czymś przyjemnym. Nie wiem,jakie są Wasze progi wrażliwości, ale ja Strasznie się bałam, że się połaczę podczas błogosławieństwa, potem podczas mszy..... A w sumie obie z mamą (bo jak ona się wzrusza, to ja beczę jak dziecko) byłyśmy twarde!! Byłam z nas dumna.Ścisnęło mnie za gardło jak mój starszy brat mnie ściskał i składał życzenia!! A w kościele cały czas się uśmiechaliśmy, zdjęcia i kaseta są tego dowodem!
Nie twierdzę, że się nie stresowałam, ale w sumie wszystko było tak przygotowane i osoby odpowiedzialne za wszystko były w gotowości, że nie bałam się o nic. A w sumie tak jak wspominam, kilku elementów makijażu np nie zrobiłyśmy... bo zapomniałyśmy

I nikt tego nie zauważył, hihi.Bo oczywiście makijaż doskonały to taki, którego nie widać!!
A poza tym, dlaczego masz się przewracać w kościele??? i na wszystkie Twoje obawy znalazłabym rozwiązanie, które pozwoliłoby Co spać spokojnie!!!! A jeśli część gości nie przyjedzie, to sobie wytłumacz - przyjechali CI, którzy chcieli Wam w tym dniu towarzyszyć i się radować Waszym szczęściem!!!
NIE STRESUJCIE SIĘ DZIEWCZYNY!!! To był najpiękniejszy okres w moim życiu - te całe przygotowania i urwanie głowy!!! byłam w swoim żywiole!!