Mam kilka pytań, typowo organizatorsko-praktycznych 
1. Widzę, że Tata prowadził Cię do ołtarza. Radek tam na Ciebie już czekał pewnie, ale poprowadziła go Mama?
2. Kiedy serwowaliście tort, czy było to zaraz po obiedzie czy dopiero o północy? Jeśli o północy, to jaka była kolejność - tort + podziękowania dla rodziców + oczepiny czy jakoś inaczej?
3. Widzę, że rodzicom daliście w prezencie kwiaty i Wasze zdjęcia. Jak zareagowali? Podobało się? 
4. Czy musiałaś często poprawiać makijaż? Jak rozwiązywałaś problem pójścia do toalety?
Chodzi mi tutaj przede wszystkim o to jak sobie radziłaś z suknią w "tych" momentach
No i czy cokolwiek zjadłaś czy byłaś tak zdenerwowana, że nic Ci przez gardło nie przeszło?
5. Czy były jakieś wpadki/gafy? Czy wiesz, że mogłaś coś zrobić lepiej? Masz może jakieś praktyczne rady, które wyszły w trakcie?
Przepraszam, że tak pytam wprost o takie rzeczy, ale zazwyczaj szczegóły są w tym dniu bardzo ważne i Twoje sugestie mogą się przydać 
Beth oto odpowiedz na twoje pytania i nie przepraszaj bo ja z wielka chęcią odpowiem bo przeciez po to tu jesteśmy aby sobie pomagać
1. Tak, tata mnie prowadził i decyzja była podjęta 5 min przed ślubem

rodzice i goście siedzą już w ławkach, gra sobie muzyczka na skrzypcach i Radek szwarnym krokiem idzie pod ołtarz. Wszyscy patrzą nie wiedza o co chodzi a on sobie tam czeka, nagle organy rozbrzmiewają, grają marsz Wagnera i ja wtedy idę powoli z moim tatą a pół kościoła chlipie

(sama widziałam i śmiałam się w duchu, ze to dopiero wejście )
2.Tort był po oczepinach i podziękowaniu. Najpierw były oczepiny, na sam koniec oczepin podziekowania a potem zaraz tort wszystko bardzo dobrze się zgrało. Nikt po obiedzie nie chcial słodkiego (mieli ciasta na szwedzkim stole) ale po północy wszyscy rzucili się na tort
3. Rodzice byli zachwyceni zdjęciami bo ich nie widzieli wcześniej a wszyscy goscie też polecieli oglądać. Kwiatki zamówiliśmy w takich koszyczkach aby dłużej wytrwały
4. Makijaż poprwiałam może ze 2 razy, pomadkę i troche pudru aby się nie swiecić po intensywnych tańcach. Do toalety chodziłam do mojego apartamentu (mieliśmy w tym samym miejscu co wesele) śmiechu co niemiara i swiadkowa pomaga suknie trzymać
5. Jakoś żadnych wpadek nie było, wszyscy mówili, ze było świetnie choć były ze 4 osoby co im nie pasowało usadzenie ale im zawsze coś nie pasuje zreszta trudno wszystkim dogodzić kiedy jest 90 osób.
Dobra rada to taak aby osobiście dzwonić po potwierdzenia czy na pewno przyjada wszyscy. My umówiliśmy sie z babką że zapłacimy za 80 osób a resztę w dniu ślubu lub dzień po. Dzień przed ślubem podalismy ostateczną liczbę i w związku z tym nie płacilismy za tych co zrezygnowali (jedna osoba tylko nie dotarła i było za nia zapłacone).
Mamy wyznaczyliśmy aby pilnowały czy jedzenie jest o danej porze i czy jest ciepłe (choć nie musiały bo wszystko było wzorowo podane).
Acha po wejściu i szampanie był od razu obiad a dopiero po obiedzie pierwszy taniec, goście najedzeni z chęcią patrzyli i potem się przyłączyli ...
Nic więcej nie przychodzi mi do głowy co mogłabym poradzić