dokładnie...
jestem w stanie zgodzić się że dziecko zmienia wszystko... bo tak jest faktycznie

ale ślub (oczywiście jak mieszkało sie już wcześniej) nic nie zmienia.
U mnie dodatkowo bylismy już po śłubie cywilnym ( do kredytu był potrzebny), więc po tym głównym ślubie nawet nazwiska nie zmieniałam. Największą zmianą było mówienie do teściów mamo i tato

hahahah

to jest petarda ... mam z moimi teściami bardzo dobry kontakt... super się dogadujemy, a jednak opory były wieeeeelkie

Najśmieszniejsze było przez kilka miesięcy mówienie bezosobowo

hahhah ... motanie się straszne przy każdej rozmowie... jeśli trzeba było się bezpośrednio zwrócić do mamy czy taty

kombinacje piękne wychodziły, żeby tylko nie powiedzieć np. jak się masz MAMO ? ...
NAJLEPSZE BYŁO TO , ŻE WIEDZIELIŚMY ŻE MAMY OBIEKCJE CO DO TAKIEGO MÓWIENIA i jak byłam u rafała rodziców, to on rył ze mnie jak tylko miałam coś konkretnie do nich powiedzieć

i na odwrót to samo

:D:D hahahha ... ubaw mieliśmy po pachy sami z siebie

pewnie rodzice też, ale się nie przyznawali

a przed ślubem byliśmy pewni że nie będziemy mieć z tym żadnego problemu... jesteśmy już razem prawie 10 lat

znamy się ze sobą i z rodzicami na prawde dobrze

Co do dziecka to my nie możemy jeszcze mieć ze względu na to czym się zajmuję

ale za to kupiliśmy pieska, który jest teraz moim synkiem najukochańszym

Mój labuś kochany... niby zwierzątko, a przewróciło nam życie do góry nogami
Pewnie jak rodzi się dzidzia, to reorganizcja jest jeszcze większa

buziaki kochane z upalnych, skośnych chin
