Marcelko,nie zapomniał

nie mógł zapomnieć

przypominałam mu o tym już kilka dni przed ślubem

Weszliśmy na salę a tam orkiestra już grała

normalnie aż mnie ciary przeszły jak ich usłyszałam

Dostaliśmy kieliszki z szampanem i truskawką i ruszyliśmy w pierwsza nasza wspólną podróż

przywitanie się z każdym z gości z osobna i stuknięciem sie kieliszkami



i na koniec odśpiewanie Sto Lat


do dna


Doszliśmy do swoich miejsc a Grzesiu z orkiestry już zapowiedział kolejny toast

masakra jakaś

nie tak szybko


gorzko...gorzko

"Ona temu winna,ona temu winna..."

No i świadkowie



Po pierwszych toastach nadszedł czas na obiad.Słuchajcie,nawet nie wiedziałam że dostane takiego skrętu kiszek

prawie NIC nie zjadłam! no oprócz rosołu

a jak byliśmy dzień przed weselem na sali uzgadniać końcowe szczegóły mówiłam że przy naszym stole na stać sałatka gyrosa,grecka i tatar

wtedy Kinia-kelnerka mówiła że jak zjem chociaż 1/3 tego co chce na stole to bedzie sukces

Myślałam że bedzie kubański luzik a jednak przeliczyłam sie

do samego końca nie tknełam niczego co było na stole

i jestem na siebie

Po ekspresowym posiłku K. pobiegł do pokoju sie przebrać bo musieliśmy szykować się na pierwszy taniec

a ja w tym czasie poszłam ze świadkową do łazienki podpiąc suknie,oczywiście w tańcu i tak mi przeszkadzała i o mały włos bym sie nie przewróciła,ale to zobaczycie na filmiku

Po chwili przyszedł i nawet do stołu nie zasiadł bo zaproszona Nas na środek sali i rozpoczynaliśmy zabawe pierwszym tańcem

A jeśli chcecie filmik to piszcie,podeśle na PW
