Cześć dziewczyny

Coś weny do pisania mi brak

"zaginęła w akcji", a poza tym mam dzisiaj zły humor

no ale to zacznę od poczatku...
Cały weekend minął "zwariowanie"

, w sobotę po zajeciach poszłam z dziewczynami do KFC a że, miałam mało czasu do pociagu na 16,33 to "jadłam i plotkowałam" w biegu

...kiedy 2 minuty przed odjazdem autobusu na dworzec powiedziałam ze, się zbieram, dziewczyny mówią ze, też juz się zbierają, no niestety ...juz na nie, nie zaczekałam bo kątem oka zobaczyłam że, jedzie mój autobus

" zdążyłam tylko krzyknąć że, ja musze nim jechać bo inaczej spóźnię się na pociąg a kolejny mam dopiero po 18

i ruszyłam "biegiem" za autobusem ---ufff...zdążyłam w ostatniej chwili

póżniej było już tylko lepiej...wpadam na PKP a tam

..no nie wierze!!!pociąg opóźniony pół godziny

..no i po się tak spieszyłam

...co się naczekałam to moje

Wczoraj z uczelni wyszłam już o 13

z czego bardzo się cieszyłam

pociąg na szczęście się nie opóźnił

... ;)z meżusiem pojechaliśmy do tesco, w celu poszukiwania prezentów, niestety wszystko co tam było z wyboru zabawek dla dzieci, Nasz Domino już miał albo w ogóle się nie interesował

no i weź tu kup dziecku prezent

...oczywiście żadnych prezentów nie kupiliśmy, ale za to kupiliśmy alkohol

ja swoje ulubione winko, a T. swojego Ballantines'a
O dzisiejszym dniu nawet nie chcę "gadać"

jestem na siebie wsciekła

otóż dzisiaj wracaliśmy z domu mojego rodzinnego bo bylismy w odwiedzinach, postanowiłam że, razem z T.pojadę on do pracy a ja sobię coś tam "polatam' po sklepach

i zabiorę auto...już od rana jak wyszliśmy autko było zamarznięte, i cała wczorajsza "ciapa" na drodze była zamarznięta, i było bardzo ślisko.Mój T prowadził do swojej pracy, wysiadł a ja się przesiadłam no i ruszam... ::)a że, miałam z górki to nawet nie zdążyłam "tak wecie dobrze ruszyć" hamuję...a on co???LEEcCCCiii.............

normalnie aż mnie zatrzęsło....a na końcu góreczki skrzyżowanie i stoi samochód!!!...więc modlę się w duchu...."Wyhamuj "!!!......to była jakas masakra..oblodzona cała droga , ..normalnie sam lód

...hamuję....i hamuję a on leci bo wpadł w poślizg....więc odbijam kierownicą...a on leci i się przekręca, więc jeszcze szybko myślę i "ręczny zaciągam" a on nic no i ostatnia nadzieja....trąbie do tego z przodu żeby odjechał...No wiecie co, jak sobie TO przypomnę to się cała trzęsę

Na szczęście doleciałam do niego i "styknęłam" tylko swoim przodem z jego tyłem, ale mogło być gorzej- o wiele gorzej!!! Z tego auta z przodu wychodzi kobieta i do mnie " czy nie widzisz kobieto Co się tutaj dzieje!!" a ja do niej "widzę, i dlatego zaczęłam hamować już ok.70 przed Panią".Poszła...No ale najważniejsze że, jej nic nie uszkodziłam, ani sobie

...aaa i jeszcze przed moją maską były pasy, i jak już wyhamowałam to szedł chłopak i się oczywiście co "poślizgnął" i upadł...wiec można sobie wyobrazić jak było ślisko.
Teraz mam uraz do jazdy autem i pewnie na razie do niego nie wsiądę za kierownicę

więc jutro wam wkleję kolejną porcyjkę zdjątek.