Kiedyś (jeszcze przed ślubem, jak nie mieliśmy w planach jeszcze dzidzi) myślałam, że ciąża, to hop siup, tyle znajomych naokoło przecież "wpadało", a rzeczywistość okazała się inna....ile ludzi chce mieć dzidziusia,i albo długo się stara, a jak już się wystara, to zaczyna się maraton zmartwień, nie zdawałam sobie sprawy jak człowiek może się martwić o maleństwo które jest dopiero w fazie pęcherzyka
Elemelka, nie znam całej twojej historii, ale może pocieszy cię to, ze moja sąsiadka też miała problemy tarczycowe, i to ciężkie, miała kłopoty z zajściem w ciążę, długo się starali, a jak już zaszła, to ciąża prawidłowo się rozwijała, wręcz książkowo, urodziła ślicznego chłopaczka, a wkrótce potem dziewczynkę

A który to cykl u ciebie?
Mało informacji jest w internecie, o nisko osadzonym pęcherzyku, albo ja nieudolnie szukam

Dziękuję za wszystkie pocieszenia

Podnosi mnie to na duchu

Cały czas w głowie mam słowa lekarza:" ważne że jest w macicy", tak się ich uczepiłam, że zapomniałam co dalej mówił
Czytałam w internecie, że tak nisko osadzony pęcherzyk, albo przesunie się wyżej, albo rozwija się tak nisko, i wtedy ma się do czynienia z łożyskiem przodującym. Jest to ciąża ryzykowna, bo na początku jest większe ryzyko poronienia, a później mogą być problemy z odklejaniem łożyska ( przy łożysku przodującym) no i cesarka murowana
