dziwczyny,
króciutko:
położyłam się o 3.00, bo musiałam zrobić menu, zawieszki na wódkę weslną, podziękowania i wizytówki na stół, bo dziś będzie mi szwagier brata drukował. Tyle czasu zabrało mi wybór czcionki i zwymiarowanie. Obudziłam się sama o 6.40, stwierdziłąm,ze do 7.00 sobie poleżę. Wstałąm 10 po 7.00 i poszłam się kąpać i poczułąm, ze chce mi się wymiotować, tzn nie aż tak strasznei,a le ciężko mi na żolądku. Weszłam do ciepłej wanny, zawołałąm Maę, i ta zaczęła mnie ratiować, czyli zaparzyła milisy z cytryną, póxniej zielonej heraty z miodem i cytryną i zrobiołą bułkę z masłem. Ogólnie czuję się już prawie całkiem dobrze. jak sobie posiedzę jeszcze 10 min, to już chyba całkiem dojdę. najważniejsze, to, zebym dziś połóżyła się max o 32.00 i wszystko wskazuje na to, że tak się stanie. Powiem wam też jedno, że normalnie mimo ciągłych nieprzespanych nopcy wyglądam cał,kiem całkiem, nawet wczoraj koleżnaka, która mnie długo nie widziałą stwierdziła, ze slicznie wygląda, na wypoczętą (sic!) To rzeczywiście te hormony działają i rzeczywiście to chyba prawda, ze nawet nie wiem jak zapracowana, niewyspana i zalatana panna młoda wygląda pieknie. Słuchajcie kończę, bo o 10.00 przychodzi orkiestra po ostatnie ustalenia, sprzątam pokój, o 13 odbieram zaproszenia itp, okolo 14.00 jadę do CMS bo tam Pani Monika mnie wczoraj poratowała i jak odbierałąm suknię, to zostawiłam na przechowanie 2 duże świczniki i te wsystkie dekoracje w walizce do kościoła, przy okazji zawiozę szkatułkę, żeby mi okleiła cekinami. Później lece do katedry zwawieźć dekoracje, później o 15.00 obiad mnie z Rodzicami Michała, o 17.00 mam paznokcie, o 19.00 próbę w kościele. Później do lokalu sparwdzić ustawienie stołów, itp oraz odtańczyc ten nasz taniec, parę prób trzeba będzie zrobić no i wreszcie do domu spac!!!!!!!!!!!
buziaki i trzymajcioe za mnie kciuki
