No, no no....Ale temat...
Widzę wypowiedzi, w których jest dużo racji.Ale ja nie o tym.Nie chcę generalizować, bo mogę opowiedzię tylko moją własną historię.
Wyjechaliśmy do UK w grudniu 2004.Oczywiście miało byc tylko na 4 miesiące, praca dla mnie załatwiona.Ja nie bardzo chciałam jechać, ale mój narzeczony się uparł-ostatecznie przekonał mnie argumentem, że pojedziemy zarobić kasę na wesele, żeby odciązyć rodziców, no i wtedy oboje nie mieliśmy pracy.Pojechaliśmy...
Przez pierwsze parę miesięcy było okropnie

Ja raczej mniej niż więcej mówiłam po angielsku, ale do mojej pracy wystarczająco.( nie miałam wielkich ambicji-mam tylko maturę i robię dokładnie to, co mogłam robić w Polsce, czyli nic wielkiego ani ambitnego)Adam radził sobie z językiem lepiej ode mnie, ale co z tego-nie mógł znależć pracy ani w swoim zawodzie( komputerowiec), ani jak to ładnie określiliście- przy taśmie w fabryce.Dopiero po trzech niesamowicie ciężkich miesiącach znalazł pracę w...fabryce podłog drewnianych.Ale i tak byłam z niego niesamowicie dumna

, bo znalazl ją bez niczyjej pomocy.Donia wspomniała coś o Polakach za granicą-rzeczywiście, tutaj prędzej pomożoe ci obcy Anglik, niz "swój", Polak.
Przedłużyli mi kontrakt po tych 4 miesiącach na nieograniczony czasowo, Adas pracował nadal w tych podłogach.W lipcu przyjechałam do Polski załatwiać wszystkie ślubne pieriepałki, w sierpniu Adas przyjechał, wżięliśmy ślub( było cudownie

, i mielismy komfort jeśli chodzi o kasę-nie ciąnęlismy od rodziców, większość płaciliśmy sami).
A potem...wróciliśmy do Anglii, do pracy.Ja zmieniłam pracę miesiąc po ślubie, pracuję w hotelu-żaden Hilton, ale ....mnie się ta praca naprawdę podoba.Mam spokojną głowę, mój mąż teraz niedawno dostał lepszą pracę( choć nie w zawodzie), zyjemy normalnie niczego sobie nie odmawiając, możemy pomagać rodzinie w Polsce, mamy jakieś oszczędności, chcemy wrócić do Polski, zbudować dom i mieć dzieci, a to kosztuje.I wiem, że to będzie dopiero za kilka lat, być może nasze pierwsze dziecko urodzi sie tutaj...Ale...jest też druga strona medalu...tęsknota....tęsknota...Co z tego ,że mam polską tv, internet...Tęknię za rodziną przde wszystkim, za wydarzeniami rodzinnymi-rodzą się kolejne dzieci, chrzciny, komunie, śluby-nie we wszystkim możemy uczestniczyć tak, jak byśmy chcieli

Ostatnio zmarła moja Babcia-a ja nawte się z nią nie pożegnałam, nie byłam na pogrzebie...

Brakuje mi moich przyjaciół.
Brakuje mi Polski, prawdziwych Polaków( nie mówię już o naszej Polonii tutaj...

), polskiego powietrza, domów, normalnego kranu w łazience, całej masy istotnych, choć maleńkich drobiazgów.Czuję się rozdarta...Jestem tylko normalną młodą kobietą, mam marzenia-nie tylko o tym, żeby mieć kasę i zeby mnie było dobrze-zastanawiam się, dlaczego wyjechaliśmy z Polski, bo tam nie mieliśmy żadnych normalnych perspektyw...Dlaczego jest tak, jak jest?I jak będzie???
Ech.....
To by było na tyle, jeśli chodzi o mnie.