A po co dawać systemowi szansę dac sobie po dupsku skoro wiadomo jak jest?
No dokładnie tak!!! Nikt nie jest masochista i jeśli ma szanse na lepsze życie i potrzebną odwagę, to trzeba brać garściami to co dla nas najlepsze......tylko mówić prawde, a nie szukać dziwnych argumentów......
A co do wyjazdów w ciemno...Moja siostra 8 lat temu ( rok czy dwa po studiach) wyjechała do USA. Tu w Polsce pracy nie miała, ale też jakoś specjalnie jej nie szukała bo już na studiach zakładała, ze wyjedzie. 4 lata wcześniej wyjechał tam jej mąż, po zaledwie kilku miesiącach małżeństwa i w kilka tygodni po urodzeniu się ich dziecka. Moja siostra pojechała teoretycznie do męża, ale tak naprawdę jechała w nieznane. Ich małżeństwo po pół roku jej pobytu w Stanach już praktycznie nie istniało. Dopiero po latach dowiedziałam się, co moja Siostra wtedy przeżyła, nigdy nikomu nic nie powiedziała...Musiała wyprowadzić się z domu, z 4-letnim synkiem i dwoma walizkami, praktycznie bez grosza przy duszy. Pracowała fizycznie, ale pieniędzy wystarczało w zasadzie jedynie na przedszkole i opiekunkę do dziecka po południu. Kilka tygodni mieszkała z synkiem na parkingu w samochodzie, później gdzieś z murzynami i meksykanami, bo tylko oni o nic nie pytali, nie chcieli dokumentów, pozwoleń itp. Nie wiem dlaczego wtedy nie wróciła do Polski (ja bym wróciłą, ale ja zawsze miałam słabszy charakter).......nawet nigdy nie wygadała się przez telefon, że jej źle, że potrzebuje pomocy czy czegokolwiek. Powiedziała jedynie (już teraz, po latach), że wytyczyła sobie wtedy cel, który chce osiągnąć. Ale wytyczyła sobie też granice dna, której nie może przekroczyć, żeby nie skrzywdzić dziecka. Wtedy miała wrócić....
Dzisiaj moja siostra ma własną firmę, zatrudnia kilkanaście osób, ma też szcześliwą rodzinę i 4 dzieci. Nie są żadnymi bogaczami, ale stać ich na godne życie, kształcenie dzieci, wypoczynek itp...
Bez wątpienia jej się udało, ale ilu ludziom się nie udaje. Ja bym nie zaryzykowała, no ale ja trochę tchórzliwa jestem
