Kiedy byłam małą dziewczynką bardzo lubiłam komedie romantyczne, szczególnie te amerykańskie. Kiedy to podczas mszy, która jest w ładnym miejscu, najpierw do ołtarza idzie dziewczynka która sypie kwiatki, potem druhny (zazwyczaj 3) ubrane tak samo, pod ołtarzem stoi Pan Młody ze swoimi świadkami, a Pannę Młodą do ołtarza prowadzi ojciec.
Teraz kiedy mogę sobie planować ten idealny dzień, doszłam do wniosku, że chcę mieć 3 druhny, a mój K. będzie miał trzech świadków. Nie wymagam poza tym niczego. Jednak każdej osobie której o tym mówię (poza mamą i dwiema przyjaciółkami, i oczywiście moim K. który uznał, że skoro to moje marzenie to on nie widzi problemu) twierdzi, że jest to głupie, że jest to zawracanie głowy, dodatkowe koszty. Każdy jak może obrzydza mi ten mój wyjątkowy wymarzony dzień. Nie rozumiem dlaczego, dzisiaj już nie dałam rady, aż się popłakałam . Jak wy uważacie, tylko szczerze, czy ja nie mogę mieć swojego marzenia, które może się spełnić??