my byliśmy w Ukraineczce.
wiec tak- obsługa miła ale mało wylewna

ja lubię uśmiechnięta kelnerka która potrafi doradzić itp a pani owszem doradziła ale tylko sztywno to o co pytałam.
zero zaangażowania, uśmiechu itp
mąż zamówił danie szefa kuchni- schab z pomidorami, grzybami, serem z pieca plus ziemniaki i surówka
przyznaje jak zobaczyłam to danie to porównałam do fast food

))
mięsko się obroniło bo było tak bardzo delikatne nie hak schab a jak pierś a był to na pewno schab.. mięciutki, soczysty pyyyycha.
marynata jakaś ich na działa cuda

ja zamówiłam draniki- były to placki ziemniaczane z misek wieprzowy i sosem śmietanowo grzybowym zapieczone w glinianym kocioł ku.
przyznaję ze jak zobaczyłam ten mikro kociołek to pomyślałam że 29zl to chyba za dużo za to danie....
smak- pierwsze dwa gryzy bez szału

) kolejne-bardzo smaczne. nie żałował am juz ze tyle za to zapłaciłam. kociołek był bardzo syty. ostatniego płacka nie zjadłam bo po pierwsze nie dałam rady a po drugie był za suchy... tego sosu było za mało.
mąż jadł barszcz ukrainski- i to była poezja... myślałam że mój barszczyk jest mega a ten go pobił o stokroć.
jedliśmy tez lody- własnej produkcji. śmietankowy były dobre czekoladowe średnie.
za obiad plus napoje zapłaciliśmy 130zl.
ogólnie byliśmy zadowoleni bo coś innego i kiedyś na pewno tam wrócimy.
kolejne miejsce na tapecie to Radecki i vincent