dzień dobry moi Drodzy,
a raczej RATUNKU!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
mam chwilę bo małym zajmuje się niania, są w pokoju obok, ale ja jestem nią załamana!!!!!!!
SZUKAM NIANI!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
POMOCY!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
ona najlepiej wypadła wg nas na rozmowach i nawet przymknęliśmy oko na palenie papierosów, ale okazuje się niewypałem
miała u nas być tylko do sierpnia ( ja w połowie czerwca wracam do pracy ), bo od sierpnia mamy umówioną super niańkę ( to opinia wielu osób ją polecających ) i do tego czasu potrzebujemy innej niani
ale teraz nie wiem czy nie wyjadę na ten czas do babci Mikołaja ( nie będziemy wtedy z tatusiem ;-( )
dopiero teraz czuję te papieroski!!!!!!!!!!!!!! i ona ciągle macha małemu grzechotką nad głową!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! a do tego wszystkiego odwraca się do mnie i gada.....
przecież ona jest do dziecka
teraz wrócili ze spacerku i zostawiłam ich sobie samych, a sama wzięłam się do pisania, w środku mnie ściska ale muszę wytrzymać
nie potrafię sobie wyobrazić co ona może z nim robić przez 9 godzi dziennie!!!!! machać grzechotką?






/
sympatyczna pani ale chyba nieodpowiednia dla Misia...
ja już nie wiem co robić
mnóstwo ogłoszeń nieaktualnych, te nianie, które zgłaszają się same nie mają doświadczenia, chcą jedynie zająć się w wolnym czasie, albo chcą po 5 zł za godzinę, czyli u nas 1000 miesięcznie!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! albo chcą 700-800 i do siebie do domu, bo w domku 6 córka.....
CO JA MAM ROBIĆ?






żłobek?

-ja wolałabym to, ale do niego trzeba się dostać ( czekamy na wyniki ) no i co gdy mały zachoruje?
mąż żłobka nie chce...
kto do tego czasu?
poradźcie!!!!!!!!!!!!!!!!!
no dobra, koniec żalenia się na nianie...
może teraz pożalę się na kolki?
tak moje drogie, szczęśliwe mamy, my mamy kolko od drugiego tygodnia życia i nie odpuściły jeszcze
jest już znacznie lepiej, bo zdarzają się tylko w ciągu dnia ( przez 2, 5 m-ca dzień i noc ) i nie trwają już po 2, 5 godz. tylko po 30 min.
natomiast ból jest przed każdą kupką i prawie przed i podczas każdego bączka....
przez pierwsze 2 miesiące spałam po 2 godz. na dobę!, od 20 do 22.00-tyle ile spał mały....
mąż ciągle w pracy, mama przyjechać nie mogła, płakałam razem z Misiem i wpadałam w niemałe nerwy ( obiekt wyrzutów to oczywiście mąż )....
możecie sobie wyobrazić jaki mój urlop macierzyński był cudny...
miesiąc byłam u rodziców i moja mama już o 5.20 rano wychodziła z nim w ataku koki na dwór ( bo wózek czasami przynosił ukojenie ), a ja mogłam troszkę pospać...
oszczędzę Wam opowieści na temat problemów z moim mlekiem i walką o nie, ze sztucznym, itd.
teraz jeszcze na urlopie ( wypoczynkowym ) jestem w domku i dzięki Bogu jest już lżej (odpukać w niemalowane!!!! ) ale nikt nie potrafi powiedzieć ile to będzie jeszcze trwać
uff..... nie wiem czy starczy mi sił na drugiego bobaska.....bo nawet teraz zdarza mi się na spacerach wózek nosem pchać
ale wszystko wszystkim, mojego Misia kocham ponad wszystko!!!!!!!!!!!!!!
jak się uśmiechnie to.................... w sercu ściska ze szczęścia, a jak wraca z nianią ze spaceru ( to dopiero 3 dzień ), to mam wrażenie, że nie widziałam go tydzień zamiast 2 godziń i nie chcę go wypuścić z rąk...
gdzie polityka prorodzinna w tym kraju!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
no dobra, już nie mogę, zaraz będę mieć pożądnego doła...
pogonię zaraz ciocię nianię do domu ( mały nawet nie płacze ale mnie nie podoba się jej sposób przewijania ( podejrzałam ), trzeba będzie uczyć ) i sama wybiorę się z synkiem na spacerek....
pozdrawiam Was,
do przeczytania... oby szybciej...